Polskie społeczeństwo starzeje się, co prowadzi do rosnącego zapotrzebowania na usługi opiekuńcze. O tym, jakie znaczenie ma opieka w miejscu zamieszkania, a także sztucznej inteligencji wspierającej seniorów rozmawiamy z prof. dr hab. Katarzyną Wieczorowską-Tobis, specjalistką geriatrii i medycyny paliatywnej, kierowniczką Katedry i Kliniki Medycyny Paliatywnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, gdzie stworzyła Pracownię Geriatrii.
W jakim kierunku powinna zmierzać zdrowotna polityka senioralna?
Nasze społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie. Choć liczba osób starszych w naszym kraju nie jest najwyższa w Europie, to już przyrost odsetka osób w wieku 65+ mamy najszybszy na Starym Kontynencie. W związku z tym musimy myśleć o tym, jak starzeć się, aby jak najdłużej zachować sprawność i niezależność od systemu opieki. Przede wszystkim powinniśmy większą uwagę koncentrować na modyfikowalnych czynnikach starzenia (dieta, aktywność fizyczna, dbanie o relacje), które pomogą utrzymać nasz organizm w dobrej kondycji. Zdrowy styl życia zmniejsza też ryzyko wystąpienia chorób związanych z wiekiem, a więc m.in. nadciśnienia, cukrzycy, osteoporozy czy demencji. Po stronie decydentów stoi z kolei dbanie o system zdrowotny, który powinien odpowiadać na potrzeby starzejącego się społeczeństwa. Geriatrii tak naprawdę trzeba dziś uczyć wszystkich zaangażowanych w system zdrowotny, a nie tylko lekarzy specjalistów. Dobrze przygotowany lekarz rodzinny będzie w stanie wykonać odpowiednie badania przesiewowe. Równie ważnym aspektem jest szkolenie personelu medycznego w kwestii leków.
Wypisywane niezależnie przez różnych specjalistów często wchodzą ze sobą w niepożądane interakcje, obniżając np. ciśnienie krwi, co może powodować kłopoty z funkcjami poznawczymi czy prowadzić do upadków. Ważne, by lekarze byli wyczuleni na ten aspekt. Z jednej więc strony polityka zdrowotna seniorów powinna skupić się na prewencji, a z drugiej na odpowiedniej, wyspecjalizowanej opiece.
W ostatnich latach znaczenia nabiera opieka świadczona w miejscu zamieszkania. Co sprawia, że ta forma wsparcia jest skuteczna?
W powiedzeniu „starych drzew się nie przesadza” jest wiele prawdy. Starzejąc się w swoim domu, czujemy się bezpieczniej. Nawet gdy zamkniemy oczy, potrafimy odnaleźć się w przestrzeni. Osoby, które mają zaburzenia funkcji poznawczych, przez lata wypracowały sobie schematy, które pomagają im funkcjonować w domu bez potrzeby dodatkowego wsparcia. W nowym otoczeniu będą już miały kłopoty, np. z zapamiętaniem, co gdzie jest, co może obniżyć poziom samodzielności, a w konsekwencji doprowadzi do konieczności korzystania ze wsparcia opiekunów. Nowe miejsca są dla wielu osób stresogenne, mogą wywoływać frustrację wynikającą z trudności odnajdywania konkretnych miejsc w przestrzeni, co może zwiększać ryzyko wystąpienia depresji czy zaostrzenia zaburzeń funkcji poznawczych. Dlatego pobyt seniorów w ośrodkach całodobowych nie jest optymalnym rozwiązaniem, które należy traktować jako ostateczność. Zdecydowanie lepszym jest pozostawienie ich w miejscu zamieszkania. W tym przypadku mówimy o tzw. deinstytucjonalizacji usług, która często bywa źle rozumiana, Deinstytucjonalizacja nie oznacza bowiem przeniesienia pacjenta z instytucji do miejsca zamieszania, a działania mające na celu jak najdłuższe zatrzymanie go w miejscu, gdzie mieszka.
Czy to oznacza, że pomoc instytucjonalna w postaci dużych zamkniętych zakładów opiekuńczych nie zdaje egzaminu?
Pomoc Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych czy Zakładów Pielęgnacyjno-Opiekuńczych jest potrzebna i wskazana, ale dopiero w fazie, gdy pacjent faktycznie wymaga całodobowych świadczeń pielęgnacyjnych, opiekuńczych i rehabilitacyjnych. Oznacza to, że w skali Barthel, służącej do oceny sprawności ruchowej i samodzielności, osiąga indeks 40 i niżej. Dużo lepszym rozwiązaniem dla seniorów, którzy są choć częściowo sprawni, są Dzienne Domy Pomocy Medycznej (DDOM), które w Wielkopolsce działały przy wsparciu Funduszy Europejskich. To forma pomocy półinstytucjonalnej, która zakłada wspieranie seniorów niewymagających jeszcze opieki długoterminowej, którzy osiągnęli w skali Barthel wyniki między 40 a 65 pkt. W tego typu ośrodkach mogą korzystać ze specjalistycznej opieki medycznej, ale na noc wracają do swoich domów. Oferowana pomoc ma na tyle usprawnić pacjentów, by mogli dłużej i lepiej funkcjonować w swoim otoczeniu. Każda zakwalifikowana osoba może w takim domu przebywać do sześciu tygodni. Uważam, że ta forma wsparcia sprawdziła się i mam nadzieję, że to działanie będzie kontynuowane.
Realizowanie wysokiej jakości usług zdrowotnych i opiekuńczych wymaga wykwalifikowanego personelu. W jakich grupach zawodowych mamy największe deficyty?
Brakuje przede wszystkim geriatrów, ale też lekarzy innych specjalizacji, którzy byliby wyszkoleni do pracy z osobami w podeszłym wieku. Na szczęście na studiach medycznych jest realizowany moduł z geriatrii, dzięki czemu absolwenci są przygotowywani do pracy z osobami starszymi. Podobnie jest z pielęgniarkami, choć brakuje personelu ze specjalizacją geriatryczną. Kluczowe wydaje się realizowanie specjalistycznych kursów, które pozwoliłyby personelowi medycznemu podnieść kwalifikacje i dostosować je do wyzwań związanych z opieką nad seniorami.
Coraz częściej pojawiają się pomysły, by do opieki nad osobami niesamodzielnymi zaprzęgnąć sztuczną inteligencję, np. w postaci robotów humanoidalnych. Pani zdaniem, to daleka przyszłość czy perspektywa kilku lat, no i czy to w ogóle dobry pomysł?
Trzeba zadać sobie pytanie, jaką rolę miałyby takie roboty pełnić. Jeśli brakuje personelu, to rzeczywiście mogłyby być pomocne w opiece nad osobą starszą. Mamy zresztą w na tym polu dość dobre doświadczenia. Kilka lat temu realizowaliśmy unijny projekt w ramach Europejskiego Programu Ramowego w zakresie Badań Naukowych i Innowacji (Horyzont 2020), którego celem było przetestowanie wsparcia robota dla osób z łagodnymi zaburzeniami funkcji poznawczych w warunkach domowych. Wstawiliśmy roboty do mieszkań czterech osób w różnym wieku. Ich obecność korzystnie wpłynęła na aktywizację uczestników. Trzy osoby nadały imiona robotom. Jedna z nich po zakończeniu projektu przyznała, że musiała poprzestawiać meble, ponieważ czuła pustkę. Oczywiście obecności człowieka nic nie zastąpi, ale społeczne roboty humanoidalne mogą być pomocne w przypominaniu o dawce lekarstwa czy konieczności wykonania ćwiczeń. Jedna z pań przyznała, że po dziesięciu latach samotnego życia w czterech ścianach, miło było ponownie usłyszeć „dzień dobry”. Jednak z wprowadzaniem takich robotów wiąże się wiele kwestii etycznych, np. kto kontroluje robota – senior czy ktoś, kto np. sfinansował wstawienie go do mieszkania (czyli np. dzieci osoby starszej czy wnuki).
Sztuczna inteligencja to jednak nie tylko roboty, ale i inne rozwiązania ułatwiające życie...
AI daje nam rzeczywiście wiele możliwości rozwoju. Mogę to m.in. obserwować od kilku lat, będąc członkiem jury Nagrody Pielęgniarskiej Królowej Sylwii (Queen Silvia Nursing Award). Szwedzka królowa, która jest znana z działalności na rzecz opieki nad osobami starszymi i cierpiącymi na demencję, ustanowiła ponad dekadę temu specjalny konkurs skierowany do studentek i studentów pielęgniarstwa oraz pracujących w zawodzie. Jego celem jest poszukiwanie innowacyjnych pomysłów, które mogą pomóc w rozwiązaniu najpilniejszych problemów zdrowotnych naszego starzejącego się społeczeństwa. W ubiegłym roku wygrał go pielęgniarz z Polski - Adrian Nowakowski, który przygotował innowacyjny projekt wykorzystujący sztuczną inteligencję oraz duże modele językowe do nauki efektywnej komunikacji z pacjentami, zwłaszcza cierpiącymi na demencję. Takie rozwiązania pomogą lepiej przygotować personel do pracy z pacjentami. W zakresie wprowadzania nowatorskich rozwiązań adresowanych do seniorów pomocne mogą być Fundusze Europejskie, które wspierają rozwój innowacyjnych produktów. Mam nadzieję, że znajdą się naukowcy, którzy podejmą się tworzenia produktów i usług, ułatwiających codzienne życie seniorów.
Mówiąc o seniorach, skupiamy się na kondycji fizycznej, a co ze zdrowiem psychicznym?
Poważnym zagrożeniem jest samotność. Kontakty społeczne nie tylko działają antydepresyjnie, ale również pobudzają funkcje poznawcze. Dlatego powinniśmy brać przykład z nacji śródziemnomorskich, w których wspólne spędzanie czasu i życie w grupach są normą.
W kwestii zdrowia psychicznego seniorów mamy jeszcze wiele do zrobienia. Dbamy o ich zdrowie fizyczne, pomagamy w zakupach, ale często zapominamy, by z nimi po prostu pobyć i porozmawiać. Taka opieka też jest potrzebna. Powinniśmy też pomyśleć o różnicowaniu wsparcia. Do domów opieki trafiają zarówno osoby mające problemy z fizycznym funkcjonowaniem, jak i z funkcjami poznawczymi, wymagają zatem innego wsparcia, a w tym zakresie mamy wciąż lekcję do odrobienia.
W Wielkopolsce seniorów od lat wspierają Fundusze Europejskie. Jak Pani ocenia dotychczasową unijną skalę wsparcia w naszym regionie?
Unijne projekty, czy to w postaci Dziennych Domów Opieki Medycznej, teleopieki, czy usług opiekuńczych i zdrowotnych, trafiają w potrzeby seniorów. Swoją rolę spełniają też kluby seniora, które pomagają utrzymać kontakty społeczne. Mam nadzieję, że te formy wsparcia nie tylko będą utrzymane, ale i rozwijane, bo coraz więcej z nas z wiekiem będzie wymagać opieki.
Rozmawiał: Łukasz Karkoszka