Ponad 2,5 miliona Polaków cierpi na różne formy zaburzeń psychicznych, w tym depresję, zaburzenia lękowe i schizofrenię. Przez dekady w Polsce temat był społecznie ignorowany. Na szczęście ten czas to zamknięty rozdział. O osobach w kryzysie psychicznym mówimy coraz więcej i głośniej. Poznajcie Kingę i Arletę, które przy wsparciu Fundacji Akme mają szanse zbudować szczęśliwe życie.
Ciche i spokojne osiedle w poznańskich Jeżycach. To tu znajduje się mieszkanie treningowe, w którym podopieczni Fundacji Akme uczą się samodzielności, rozwiązywania codziennych trudności. Mają to szczęście, że robią to na własnych warunkach. W bezpiecznej przestrzeni. Choć na co dzień mierzą się z różnego rodzaju kryzysami, a życie nie raz dało im w kość, nie poddają się, a ich siła i wiara w lepsze jutro są naprawdę imponujące.
Nowy start
W drzwiach mieszkania wita nas Kinga. Uśmiecha się i proponuje kawę. Zaprasza do kuchni, skąd unosi się zapach, jeszcze gorących, naleśników z owocami, posypanych cukrem pudrem.
– Proszę się częstować – zachęca.
Po chwili dołącza Arleta. Trzyma zeszyt. Nieśmiało pyta czy będzie mogła przeczytać kilka swoich wierszy. Przez poezję najlepiej wyraża swoje myśli. Gdy Kinga krząta się w kuchni, przygotowując kawę, Arleta czyta fragment wiersza „Nadzieja”:
„Jest taka jedna na świecie,
która zrozumie Ciebie człowiecze.
Jest taka jedna na świecie,
która słońce w sercu Tobie dzisiaj niesie”.
– Poezja pozwala mi wyrazić emocje, szczególnie gdy zaostrzają się objawy mojej choroby – mówi.
Arleta cierpi na schizofrenię. Jej rodzice nie żyją, a z siostrą relacje pogorszyły się na tyle, że w życiu musi radzić sobie sama. W mieszkaniu jest od czerwca. Odpowiada za porządek. W ciągu dnia uczęszcza do Środowiskowego Domu Samopomocy „Zielone Centrum”, gdzie korzysta z zajęć terapeutycznych w pracowni artystycznej, komputerowej i sportowej. Lubi grać w ping-ponga, ale największą przyjemność sprawia jej pisanie. W trackie spotkania kilkakrotnie zaprasza nas do swojego prywatnego, wypełnionego nieskrępowaną wyobraźnią, literackiego świata. Jej pobyt w mieszkaniu powoli dobiega końca.
– Muszę się wyprowadzić, ale cieszę się, że poznałam Kingę i Marysię, która jeszcze śpi – śmieje się Arleta. – Zżyłam się z dziewczynami. Na początku bałam się, jak to będzie, czy sobie poradzę i czy się dogadamy, ale okazało się, że strach ma wielkie oczy. Spędziłam tu fantastyczny czas, choć z natury jestem samotnikiem. Na dniach przeprowadzę się do innego mieszkania wspomaganego, gdzie będę mogła zostać dłużej niż pół roku. Mam nadzieję, że utrzymam kontakty z moimi dotychczasowymi współlokatorami – dodaje. Gdy to mówi w drzwiach przekręca się zamek. Podopiecznych odwiedza Irmina, opiekunka mieszkania.
– Miło Cię widzieć, Kochana – dziewczyny uśmiechają się.
Po lepsze życie
Mieszkanie, w którym przebywają Kinga i Arleta powstało w ramach unijnego projektu „Budzimy zgaszone umysły, serca, nadzieje”. Jednocześnie może w nim mieszkać pięć osób - każda na okres od trzech do sześciu miesięcy. Lokatorami są osoby zagrożone wykluczeniem społecznym - po kryzysach psychicznych i z niepełnosprawnościami. Ta pomoc trafia do tych, którzy często o wsparcie sami nie potrafią poprosić. Statystyki wskazują, że na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne cierpi prawie jedna czwarta społeczeństwa. Tylko na depresję w całej Polsce choruje 1,5 miliona ludzi. Cięższe, stygmatyzujące schorzenia, jak schizofrenia czy upośledzenia umysłowe sprawiają, że chorzy są wykluczani z życia. Tymczasem w poznańskich Jeżycach, podopieczne, oprócz dachu nad głową mogą liczyć na wsparcie wykwalifikowanej kadry, w tym pracownika socjalnego, psychologa i prawnika. Regularnie korzystają też z ćwiczeń obejmujących różne aktywności życia codziennego. Są to treningi: kulinarne, porządkowe, budżetowe, prozawodowe i spędzania czasu wolnego. Oferowana pomoc wymaga empatii, cierpliwości i odpowiednich narzędzi. Nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc Funduszy Europejskich, które od lat wspierają działania przeciwdziałające dyskryminacji osób z niepełnosprawnościami i wyrównujące ich szanse w społecznym i zawodowym rozwoju.
– Mieszkanie treningowe oferuje bezpieczne i stabilne środowisko, w którym można pracować nad swoimi problemami i rozwijać umiejętności potrzebne do samodzielnego życia. Nasze działa od maja tego roku – podkreśla Irmina, która przez kilka lat zajmowała się aktywizowaniem osób z niepełnosprawnościami w unijnych projektach. – Stawiamy przede wszystkim na odpowiedzialność i samodzielność uczestników. Do moich obowiązków należy przyjmowanie nowych mieszkańców, przeprowadzenie treningów, zarządzanie sytuacjami kryzysowymi czy organizowanie im czasu wolnego. Latem jeździliśmy nad Jezioro Kierskie, teraz najczęściej siadamy z gorącą herbatą i gramy w planszówki. Uczymy się gotować. Ostatnio Kinga sama przygotowała rosół. Byłam pod wrażeniem. Tak jak dziś, gdy upiekła - z własnej inicjatywy - naleśniki. Takiej właśnie zaradności w codziennym funkcjonowaniu, z delikatnym wsparciem, chcemy uczyć naszych podopiecznych. Zależy nam, by wyszli stąd z umiejętnością dbania o siebie i swoje potrzeby. Pokazujemy, że są w stanie stworzyć domowe ciepło, że mogą sami przygotować ciepły posiłek. Stawiamy także na działania aktywizacyjne w sferze społecznej i zawodowej – opowiada.
Sprostać wyzwaniom codzienności
Kinga częstuje nas naleśnikami. Kuchnia to jej królestwo. Ma 26 lat. Cierpi na umiarkowaną depresję i ma zdiagnozowaną niepełnosprawność. Lubi słuchać muzyki i eksperymentować z włosami. Często zmienia długość i kolor. Uśmiecha się, choć za jej pogodnymi oczami, skrywa się smutek. Rok temu jej mama zachorowała na stwardnienie zanikowe boczne. Nie jest w stanie się nią zająć, ze względu na swoją niepełnosprawność. Mimo początkowej nieśmiałości, zaczyna dzielić się swoją historią. Z zaangażowaniem opowiada, że za kilka dni rozpocznie staż w „Zielonym Centrum”. Choć nie może się doczekać, boi się, że będzie miała problem z adaptacją. Zna ten lęk. Towarzyszył jej, gdy 15 września wprowadzała się do mieszkania.
– Jestem skryta. Mam problem z odnalezieniem się w grupie. Stresuję się, gdy muszę coś powiedzieć. W życiu nie miałam łatwo, ale staram się nie załamywać – opowiada. – Gdy mama poznała nowego partnera musiałam się wyprowadzić. Przez cztery lata mieszkałam sama, pracowałam - sprzątałam w różnych instytucjach, niestety w pewnym momencie załamałam się i wylądowałam w szpitalu. Wpadłam w problemy finansowe i musiałam szukać pomocy. Tak trafiłam do fundacji, a stamtąd do tego mieszkania. Lepiej mi teraz, uczę się wielu nowych rzeczy. Naleśniki zrobiłam po raz pierwszy w życiu, tak jak babeczki, które upiekłam na pożegnalną imprezę Arlety – mówi z dumą.
Dziewczyny zgodnie przyznają, że w mieszkaniu dużo się nauczyły, ale przede wszystkim otworzyły się na drugiego człowieka. A bywało różnie, jak w domu – czasem były kłótnie, o to kto ma zrobić pranie czy wynieść śmieci, a czasem było wesoło przy planszówkach. Zanim się pożegnamy, Arleta czyta jeszcze jeden wiersz.
„Obudzona ze snu
wciąż nie dowierzam, że tutaj jestem
I chociaż dzisiaj niebo uroniło łzy,
to tak naprawdę nadzieja otwiera mi swe drzwi”.
***
Projekt „Budzimy zgaszone umysły, serca, nadzieje” realizowany jest przez Fundację Akme w partnerstwie ze Stowarzyszeniem Osób i Rodzin na Rzecz Zdrowia Psychicznego Zrozumieć i Pomóc, Miastem i Gminą Buk oraz Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Buku. Przy wsparciu programu regionalnego, oprócz dwóch mieszkań treningowych (w Poznaniu i w Buku), w ramach przedsięwzięcia funkcjonują dwa Dzienne Domy Pomocy, Klub Wsparcia Społecznego oraz dwa kluby seniora. Łącznie w ciągu trzech lat z pomocy skorzysta 570 mieszkańców Poznania i powiatu poznańskiego. Wartość przedsięwzięcia to ponad 10,4 mln zł, z czego unijne dofinansowanie to ponad 7,3 mln zł. Przedsięwzięcie będzie realizowane do końca 2026 roku.
Jak wygląda rzeczywistość w mieszkaniu wspomaganym? Sprawdź, oglądając materiał wideo.
Łukasz Karkoszka