Praca przepustką do aktywnego życia

W godzinach porannych nie stoją w korkach, po pracy nie odbierają dzieci z przedszkola, nie piją kawy z firmowego automatu, bo zwykle… nie pracują. Niepełnosprawni, długotrwale bezrobotni, absolwenci lub osoby starsze niemogące znaleźć pracy, osoby uzależnione, opiekujące się chorymi dziećmi, z więziennym życiorysem, bezdomne – to grupy często wykluczone z głównego nurtu życia społecznego. Można powiedzieć, że funkcjonują na jego marginesie.

A to oznacza, że nie zarabiają, nie odkładają na przyszłą emeryturę, nie spotykają się z ludźmi. Czyli żyją mniej aktywnie, niż mogliby żyć. Wsparcie takich osób to priorytet Unii Europejskiej. Stąd wiele działań przeciwdziałających wykluczeniu społecznemu m.in. poprzez promowanie przedsiębiorstw społecznych, czyli takich, gdzie bardziej od zysku liczą się cele społeczne.

Spółdzielnia socjalna, czyli co?

Jednym z podmiotów społecznej przedsiębiorczości są spółdzielnie socjalne. To rodzaj demokratycznej firmy – w której członkowie wspólnie prowadzą działalność gospodarczą. Celem tej działalności jest z jednej strony zawodowa aktywizacja członków spółdzielni, z  drugiej reintegracja społeczna – bo pełniąc role zawodowe, aktywniej wypełniamy pozostałe – rodzinne, sąsiedzkie, towarzyskie, obywatelskie. Spółdzielnię socjalną może tworzyć minimum 5 osób, a maksymalnie 50 (wyjątek to spółdzielnie, które powstały z przekształcenia ze spółdzielni inwalidów lub spółdzielni niewidomych). Spółdzielnię mogą założyć osoby fizyczne oraz osoby prawne  – np. samorząd lokalny, organizacje pozarządowe czy kościelne osoby prawne. W tym drugim przypadku muszą zatrudnić co najmniej pięć osób wykluczonych, bezrobotnych lub niepełnosprawnych. Po roku zatrudnieni mają prawo zostać członkami spółdzielni. Spółdzielnie działają na rzecz swoich członków, ale też otoczenia, w którym funkcjonują. Mogą realizować usługi społeczne dla społeczności lokalnej – opiekę nad osobami starszymi, prowadzenie przedszkola integracyjnego czy lokalnego ośrodka kultury.

Unijne wsparcie dla (przyszłych) spółdzielców

Działanie pod egidą spółdzielni socjalnej przynosi wiele korzyści. Wymienia je Anna Dranikowska ze Stowarzyszenia na Rzecz Spółdzielni Socjalnych: – Począwszy od wsparcia finansowego (jest to m.in. możliwość skorzystania z dotacji na utworzenie miejsc pracy
w przedsiębiorstwie społecznym czy możliwość okresowego refundowania składek ZUS), poprzez wsparcie instytucjonalne (działalność Ośrodków Wsparcia Ekonomii Społecznej, w których spółdzielcy  nieodpłatnie mogą skorzystać ze wsparcia prawnego, księgowego czy marketingowego), aż po możliwość prowadzenia działań tradycyjnie zarezerwowanych dla organizacji pozarządowych – realizowania projektów unijnych, krajowych i lokalnych.

Dotacje na utworzenie stabilnych i trwałych przedsiębiorstw społecznych (a później  wsparcie pomostowe) są współfinansowane z Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020. Ci, którzy już skorzystali z tej pomocy i z powodzeniem działają na konkurencyjnym rynku, są najlepszą  reklamą tej formy działalności.

– Jeśli chodzi o profil działalności, spółdzielnie socjalne nie odbiegają znacząco od tradycyjnych mikroprzedsiębiorstw. Jeszcze kilka lat temu działało wiele spółdzielni specjalizujących się w drobnych remontach, obecnie najpopularniejsza jest branża gastronomiczna. Tylko w subregionie konińskim w gastronomii działa przynajmniej 10 spółdzielni.  Jednocześnie należy podkreślić, że spółdzielnie charakteryzuje bardzo duża różnorodność – są przedsiębiorstwa prowadzące przedszkola, żłobki i domy seniora. Bardzo dużo zależy od tego, jakiej grupie dedykowana jest spółdzielnia. Przykładowo – jeśli docelowo mają w niej znaleźć pracę osoby ze spektrum autyzmu, to rodzaj działalność musi być pomyślany w taki sposób, żeby stworzyć im dogodne warunki pracy i umożliwić maksymalne wykorzystanie ich potencjału – mówi Anna Dranikowska.

Spółdzielczość jest cool

Pomimo tych zalet może się wydawać, że spółdzielnia socjalna to wybór z konieczności. Jak mówią spółdzielcy, już sama nazwa nie kojarzy się najlepiej – z jednej strony z poprzednim systemem, z drugiej z tzw. „socjalem”, czyli korzystaniem z pomocy społecznej. Te krzywdzące skojarzenia mają szansę się zmienić za sprawą młodego pokolenia. Nieoczekiwanie coraz więcej młodych, kreatywnych osób zaczęło wybierać tę formułę działania.

–Spółdzielnie socjalne stały się atrakcyjną formą alternatywnego funkcjonowania na rynku pracy dla rosnącej liczby młodych ludzi, którzy na pierwszy rzut oka mogą nie kojarzyć się z osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym – zauważa Anna Dranikowska. – Dla spółdzielców nowej fali – bo tak ich czasem nazywamy – szczególnie atrakcyjne są zasady spółdzielcze, a przede wszystkim demokratyczna i niehierarchiczna struktura zarządzania. W spółdzielni każdy głos jest jednakowo ważny. To trend ogólnopolski – w Rzeszowie spółdzielnia młodych ludzi prowadzi rockowy klub muzyczny, w Szczecinie grupa zapaleńców  –  nowoczesną agencję promocyjno-reklamową.

Spółdzielnia w rytmie bluesa

Podobna grupa pasjonatów prowadzi Spółdzielnię Socjalną Blues Hostel w Koninie. Muzyczna nazwa hostelu wzięła się od uznanego Międzynarodowego Festiwalu Bluesonalia odbywającego się cyklicznie w Koninie. Jego organizatorzy – Stowarzyszenie INART – to jednocześnie współzałożyciele spółdzielni, razem z Fundacją „Podaj Dalej”. Fundacja działa na rzecz niepełnosprawnych i to właśnie oni tworzą 5-osobową hostelową ekipę. Dwie osoby na wózkach inwalidzkich i trzy z tzw. niepełnosprawnością niewidoczną, w hostelu zajmują się wszystkim.

–  Wszyscy robią wszystko. Osoby, które są na zmianie, muszą posprzątać, przygotować pokoje, zająć się telefonami, rezerwacją, obsługą maili. Dokumenty przygotowuję ja  i tylko księgowość zlecamy na zewnątrz. Ale personel hostelowy nie narzeka, przeciwnie. Na otwartym rynku pracy ofert dla osób niepełnosprawnych nie ma wiele  –  mówi prezes spółdzielni Katarzyna Wagner.

W pięciu pokojach, o dźwięcznych nazwach Sweet Blues czy Jam Session, może w sumie nocować 17 gości. A to niedrogi nocleg w samym centrum Konina. Pokoje są przytulne, schludne i wygodne. Spółdzielcy starają się, aby zawsze były zajęte. Choć o to niełatwo, bo Konin nie należy do miast typowo turystycznych. – Bazujemy na „szkoleniowcach”,  zwłaszcza organizacjach,  które mają tu warsztaty, szkolenia ­– mówi Katarzyna Wagner. – Mamy wielu przedstawicieli handlowych, bo Konin leży na trasie Warszawa – Poznań. Nocują u nas muzycy przyjeżdżających na Bluesonalia i Jazzonalia, gościmy też sportowców, np. koszykarzy na wózkach. Spółdzielnia zarabia również na organizacji i prowadzeniu szkoleń czy warsztatów.

Konińska spółdzielnia skorzystała ze wsparcia unijnego – na starcie, trzy lata temu, otrzymała 100 tys. zł z Konińskiego Ośrodka Wspierania Ekonomii Społecznej, a dalej wsparcie pomostowe. Dzięki temu można było urządzić i wyposażyć pokoje hostelowe. Te mieszczą się na poddaszu wyremontowanej kamienicy należącej do miasta i użyczonej spółdzielni na 15 lat.

Teraz remontowana jest kolejna, po sąsiedzku – i dzięki temu spółdzielnia będzie mogła w przyszłości poszerzyć swoją bazę noclegową do 60 miejsc. Prezes spółdzielni, sama poruszająca się na wózku inwalidzkim, mocno wierzy w sukces. Bo spółdzielnia jest czymś więcej niż komercyjną firmą czy miejscem pracy. Tu nie jest ważne wyłącznie pełne obłożenie, wysokie obroty i rentowność. Najważniejsze, że członkowie spółdzielni mogą robić to, co im w duszy gra. Dla siebie i dla innych. Oczywiście w rytmie bluesa.

Monika Wierżyńska