Komisja Europejska przedstawiła zasady przyznawania i wydawania pieniędzy z polityki spójności w perspektywie 2021-2027. To na razie propozycja, ale z niej wynika, że nasz kraj może otrzymać 19 mld euro mniej, w porównaniu z obecną perspektywą. Co to oznacza dla naszego regionu?
Negocjacje się dopiero rozpoczynają, karty są w grze i każda opcja jest możliwa. Jakie są wstępne założenia i co może zyskać (albo stracić) Wielkopolska?
Zmiany nieuchronne
O założeniach polityki spójności mówił w UMWW w Poznaniu Christopher Todd, dyrektor wydziału ds. Polski w Dyrekcji Generalnej ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej z Komisji Europejskiej, podczas posiedzenia Komitetu Monitorującego WRPO 2014+. Przed UE stoją nowe wyzwania. Wśród nich: wspólna polityka obronna, walka z terroryzmem i zarządzanie przepływami imigrantów. To ambitny plan. Nas najbardziej interesuje jednak polityka spójności i wspólna polityka rolna. Z tej pierwszej bierzemy najwięcej na rozwój Wielkopolski. Wiemy jednak, że pieniędzy w budżecie unijnym będzie mniej, m.in. z powodu „brexitu” Wielkiej Brytanii. W takiej sytuacji jest pewne, że polityka spójności zostanie zmodernizowana. Wszystko po to, aby stała się jeszcze bardziej efektywna – twierdzą urzędnicy unijni.
Co się zmieni? Zostaną wprowadzone uproszczenia, zmniejszy się liczba programów (z obecnych 58 do 37) i zostaną one podzielone na tzw. „klastry programowe”. Polityka spójności znajdzie się w klastrze piątym. Jej budżet wyniesie 373 mld euro, z czego 273 mld euro na EFRR i FS oraz 100 mld euro na EFS, który w nowej perspektywie będzie nazywał się EFS+. Najwięcej pieniędzy pójdzie na badania, innowacyjność, agencje cyfrowe, wsparcie młodych ludzi z programu „ERASMUS+”, ochronę klimatu i środowiska.
Rekomendacje z Brukseli
W planowaniu unijnego budżetu mówi się sporo o spójności terytorialnej. O silnym powiązaniu polityki spójności z tzw. „europejskimi semestrami”, czyli programem informacji od państw członkowskich na temat wdrażania reform strukturalnych. Krótko mówiąc, chodzi o powiązanie krajowych programów operacyjnych z oceną sytuacji makroekonomicznej państw członkowskich dokonywaną corocznie przez KE. Co więcej, Bruksela chce mocniej powiązać wypłatę środków z osiągniętymi rezultatami.
Z drugiej strony planowane jest wprowadzenie uproszczeń zarówno dla beneficjenta, jak i administracji. Korzyścią dla tych pierwszych będzie wprowadzenie tzw. uproszczonych opcji kosztowych, natomiast urzędnicy nie będą musieli przygotowywać raportów rocznych. Udogodnieniem dla państw członkowskich będzie możliwość przesuwania środków pomiędzy programami. Nowością będzie również to, że pewną pulę pieniędzy będzie można wykorzystać na zdarzenia losowe. Brukseli bardzo zależy, aby jak najszybciej wystartować z nowym budżetem. Przypomnijmy, że perspektywa 2014-2020 ruszyła 3 kwartały później, niż 2007-2013.
W nowej perspektywie planuje się na większą skalę wprowadzać mechanizmy Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych (tzw. ZIT-y realizowane są na terenie aglomeracji poznańskiej i kalisko-ostrowskiej). To rozwiązanie korzystne dla Wielkopolski, ponieważ nasz region z dobrym skutkiem wdraża ZIT-y i jako nieliczny w kraju poszedł jeszcze dalej: wydzielił też Obszary Strategicznej Interwencji (OSI, czyli dodatkowe koperty finansowe dla subregionu: pilskiego, konińskiego, leszczyńskiego i gnieźnieńskiego – przyp. red.). To zdecentralizowane podejście do rozwoju jest dobrze oceniane przez KE.
Lepiej być „słabszym”?
Ile pieniędzy może otrzymać Wielkopolska? Według wstępnych założeń KE, przy podziale środków unijnych po 2020 roku mają być brane pod uwagę dane gospodarcze za lata 2014-2016. Wtedy Wielkopolska była w gronie regionów słabo rozwiniętych, a więc „na dorobku”. Dzisiaj Wielkopolska przekroczyła próg 75% średniego PKB w Unii na mieszkańca. Oznacza to, że jesteśmy w grupie regionów rozwiniętych.
Paradoksalnie, na takim ujęciu przez KE Wielkopolska zyskuje. Dlaczego? Według dotychczasowych zapowiedzi, do regionów biedniejszych z budżetu UE po 2021 roku może trafić najwięcej pieniędzy z polityki spójności. Regiony bogatsze otrzymają jedynie co 10. euro. Warto zasygnalizować, że do zrealizowanych projektów Unia dołoży bogatym regionom jedynie 40 proc. dofinansowania, podczas gdy w biedniejszych regionach będzie to 70 proc.
Należy też dodać, że w tej samej grupie regionów „na dorobku”, co Wielkopolska, znalazły się również duże obszary zachodniej Europy np. Hiszpanii czy południowych Włoch. Te wyliczenia mogą się jeszcze zmienić, co w dużej mierze zależy od tego, kiedy zostaną podjęte ostateczne decyzje przez KE.
Tak czy inaczej, Christopher Todd mówił w Poznaniu, że Wielkopolska już teraz powinna być dumna z dotychczasowych rezultatów wydawania pieniędzy z UE. - To efekt waszej dobrej pracy – podkreślał.
MARK