Dojazd z okolicznych miejscowości do szkoły lub pracy w centrum Poznania to codzienność wielu osób, które mają do wyboru własne auto, autobus podmiejski lub kolej. W tym pojedynku coraz częściej wygrywają pociągi, bo nie stoją w gigantycznych korkach. Kolej jeszcze kilka lat temu pozostawiała wiele do życzenia. Dziś jednak odmłodzona, bardziej punktualna i szybsza, jest dla wielu bardziej atrakcyjna.
Deszcz, który był zwieńczeniem upalnego wakacyjnego poranka, teraz bębnił o szarą kostkę brukową poznańskiego Dworca Głównego. Po porannym słońcu nie było już śladu. Niebo spowiły chmury, a wiatr potęgował uczucie zimna. Czerwony skład Kolei Wielkopolskich w barwach Poznańskiej Kolei Metropolitalnej do Wągrowca przyjeżdża punktualnie i już po chwili otula mnie przyjemna fala ciepła. Choć to godzina powrotów z pracy, miejsc jest sporo. Siadam obok dwóch młodych kobiet pogrążonych w rozmowie. Koleżanek, które codziennie jeżdżą razem do pracy.
Ucieczka od korków
Jest 15.55, pociąg rusza na północ, a my szybko nawiązujemy rozmowę. Justyna Baranowska z gminy Czerwonak od roku dojeżdża do pracy pociągiem. Wcześniej jeździła autobusem, a potem przesiadała się na tramwaj. Wszystko się zmieniło, gdy w Poznaniu zaczął się remont mostu Lecha. Gigantyczne korki, jakie w związku z tym powstały w północnej części miasta, stały się na tyle uciążliwe, że Justyna zaczęła szukać alternatywy.
– Przesiadłam się na pociąg, bo nim jadę zdecydowanie krócej. Wcześniej podróż zajmowała mi ponad godzinę, a od kiedy jeżdżę koleją, ten czas skrócił się do około 45 minut. Biorąc pod uwagę, że codziennie pokonuję tę drogę dwa razy, to znaczna różnica – podkreśla Justyna.
Szybszy dojazd nie jest jednak jedynym atutem. Wśród plusów wymienia też większą punktualność, bo jak mówi, pociąg w korku nie stoi. Spóźnienia zdarzają się rzadko i to z reguły głównie zimą, lecz wtedy to raczej kwestia kilku, a nie kilkudziesięciu minut, jak bywa w przypadku autobusu.
– Gdy powstała Poznańska Kolei Metropolitalna, pociągi zaczęły jeździć częściej, a co za tym idzie ten środek transportu zaczęło wybierać wielu mieszkańców. Efekt był taki, że gdy jechałam do pracy po godzinie siódmej, w pociągu był tak duży tłok, że miałam problemy z wejściem. Na szczęście zmieniłam godziny pracy i gdy jadę wcześniej, podroż jest komfortowa i można znaleźć miejsce siedzące – opowiada.
Justyna na dworzec Poznań Karolin jeździ autobusem, który niestety nie zawsze przyjeżdża. A dojście pieszo na stację to droga naokoło. To spory minus. Pytam, czy mimo wszystko taki dojazd jej odpowiada.
– Jestem zadowolona z dojazdu do Poznania pociągiem. Jedynie jak się spóźnię minutę, to wiadomo, że pociąg nie zaczeka, a następny pojedzie dopiero za pół godziny. Ale mimo wszystko nie zamieniłabym już kolei na autobus i tramwaj – dodaje z przekonaniem.
Gadu gadu
Pociągi sprzyjają też nawiązywaniu międzyludzkich relacji. O tym wie zarówno Justyna, jak i siedząca obok niej Ania Nowak. Choć poznały się nie w pociągu, a w pracy, to wspólne dojazdy pozwoliły się lepiej poznać. Każdego dnia razem dojeżdżają do Poznania i razem idą do pracy. A gdy zegar wybije 15.30, szybkim krokiem zmierzają w kierunku dworca głównego, by tam w czerwonym wagonie znów usiąść obok siebie. Ania jedzie jednak dalej, bo aż do Murowanej Gośliny, gdzie na parkingu przy węźle przesiadkowym czeka na nią auto, którym jeszcze cztery minuty jedzie do domu.
– W pobliżu dworca są dwa parkingi. Odkąd powstały, zostawiam tam samochód. Tak robi wiele osób. Wcześniej był duży kłopot z parkowaniem w okolicy stacji. Ludzie zostawiali auta między okolicznymi blokami, co spotykało się ze sporym niezadowoleniem mieszkańców. Teraz już nie ma tego problemu – mówi.
Samochód można teraz zostawić na jednym z powstałych w 2018 roku parkingów Park&Ride, które zostały zbudowane dzięki dofinansowaniu z unijnych funduszy. Ania, wybierając pociąg, miała na uwadze czas przejazdu, który dzięki PKM można skrócić. Ale istotna była też możliwość komfortowej przesiadki z auta do pociągu.
– Kiedyś jeździłam do Poznania samochodem razem z mężem. Wtedy czas dojazdu wynosił nawet półtorej godziny, bo od nas w kierunku stolicy Wielkopolski są tylko dwie drogi, które często się korkują. Przez pewien czas wybierałam też autobus, ponieważ pociągi jeździły bardzo rzadko. Gdy powstała Poznańska Kolej Metropolitalna połączeń z Poznaniem przybyło – opowiada Ania, która jeździ pociągiem do pracy już od ponad 6 lat.
Jeszcze dekadę temu z Murowanej Gośliny do Poznania jechało się nawet godzinę. Po remoncie za unijne pieniądze linii kolejowej Poznań Wschód – Wągrowiec, do centrum stolicy Wielkopolski jedzie się już tylko 40 minut. W pociągu jest więc czas na spokojną rozmowę z przyjaciółką, książkę, krótki sen czy po prostu odpoczynek po pracy.
– W ciągu tygodnia w godzinach szczytu pociągi kursują nawet co 20 minut. Można na spokojnie po pracy zrobić zakupy, nie martwiąc się, że jak pociąg ucieknie, to na następny przyjdzie nam długo czekać – wylicza zalety Ania, ale widzi też minusy. – W soboty i w niedziele jesteśmy zdani na samochód. Gdy chcemy jechać z mężem do kina czy na większe zakupy, wybieramy auto, pociągi kursują zbyt rzadko – dodaje.
Atrakcyjność kolei sprawia, że tłok w pociągu widać nawet w wakacje. A liczba chętnych na ten rodzaj transportu, będzie większa - zawsze wzrasta bowiem z początkiem roku szkolnego i akademickiego. Wtedy bywa, że ciężko wsiąść do wagonu.
Pociąg z wyboru
Są jednak podróżni, którym tłok zupełnie nie przeszkadza. Lista plusów pociągu jest na tyle długa, że i tak nie zamieniliby kolei na nic innego. Do tego grona należy pani Mariola Babkiewicz, którą spotykam w tym samym pociągu. Siedzi przy oknie, wpatrując się w mijany krajobraz. Przysiadam się, a ona z serdecznością i otwartością opowiada o swoich wrażeniach.
– W pociągu jest spokojnie, czysto i wygodnie. To bardzo dobre warunki do podróżowania. Od momentu, gdy powstała Poznańska Kolej Metropolitalna, częstotliwość pociągów wzrosła. W dodatku jeżdżą bardzo punktualnie, opóźnienia zdarzają się sporadycznie – nie szczędzi pochwał pani Mariola.
Na co dzień dojeżdża do pracy aż do stacji Poznań Wschód. Na stację idzie pieszo lub mąż podwozi ją samochodem, zatrzymując się na jednym z wybudowanych parkingów. Pani Mariola wspomina dawne czasy i nie kryje radości, że już się skończyły. Wtedy pociągów było jak na lekarstwo i trzeba było jeździć autobusem.
– Kiedyś jeździł taki piętrowy autobus, w którym nawet drzwi się nie domykały. Spóźniał się notorycznie, a dojazd potrafił zająć nawet półtorej godziny. Zresztą nadal autobus jedzie do Poznania tyle czasu – podkreśla.
Wcześniej była na niego skazana, dziś jednak dokonuje świadomego wyboru. Auta sama nie prowadzi, a nawet gdy mąż chce ją zawieźć samochodem do Poznania, wybiera pociąg. Tak jest szybciej, bez korków, a w dodatku można poczytać książkę lub porozmawiać z ludźmi. Pani Mariola bardzo sobie to ceni.
– Pociąg jedzie 30 minut, a przyspieszony zaledwie 25. Ledwo wyjmę książkę, a już jestem na miejscu. Nie jest to długa podróż, więc nawet gdy stoję, mija w mgnieniu oka – mówi z uśmiechem na ustach, a w jej głosie można wyczuć niekłamane zadowolenie.
Gdy pytam o tłumy w pociągach, nie narzeka. Uważa, że nawet gdy jest ciasno, nie jest to na tyle długa podróż, by nie dało się jej przetrwać. Choć dodaje, że rano przydałyby się dodatkowe połączenia, by dla każdego, nie tylko dla niej, podróż była komfortowa.
Pociąg podjeżdża na stację. Jest 16.35. Tłum wysypuje się z czerwonego składu na nowy peron stacji Murowana Goślina, w tym pani Mariola, Ania i ja. Każda z nas spieszy się do swojego domu. Choć to nie parowóz, nagły gwizd przeszywa powietrze tego lata. Pociąg rusza w dalszą podróż przez Skoki do Wągrowca, zostawiając za sobą swoich niedawnych pasażerów. Jedni idą dalej pieszo, inni wsiadają do zaparkowanego nieopodal auta lub wskakują na rower. Wystarczyła chwila a stację zalewa wszechogarniająca cisza. Będzie trwała do 17.05, aż kolejny pociąg z Poznania zakłóci podmiejski spokój.
Modernizacja linii kolejowej nr 356 na odcinku Poznań Wschód – Wągrowiec była współfinansowana z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach WRPO na lata 2007-2013 na kwotę 95,6 mln zł. Wartość projektu to 153 mln zł. W kwietniu 2018 roku został oddany do użytku zintegrowany węzeł przesiadkowy w Murowanej Goślinie. W ramach inwestycji powstały dwa parkingi „Park&Ride” z 75 miejscami dla samochodów. Dotacja unijna na ten cel wyniosła 2,6 mln zł. Natomiast 10 czerwca 2018 roku na pięciu liniach ruszyły pierwsze kursy Poznańskiej Kolei Metropolitalnej (PKM), w tym na trasie Poznań Główny – Wągrowiec. Obsługiwana przez Koleje Wielkopolskie PKM zapewniła połączenia z wybranymi miejscowościami nawet co 30 minut. Wartość całego projektu, który nadal trwa i będzie rozbudowywany o kolejne trasy, wyniosła 1,9 mln zł, z czego kwota dotacji unijnej to 1,6 mln zł.
Magdalena Przysiwek