Własny biznes jest marzeniem wielu. Najlepiej wychodzi nam wtedy, kiedy inwestujemy w to, na czym się znamy i co lubimy. Doświadczeni mówią, że kiedy pasja łączy się z zawodowym życiem, mamy większe szanse na odniesienie sukcesu. Taką drogą poszli Bartosz Gorzelany i Monika Smarsz, którzy przy unijnym wsparciu założyli studio produkcji i dystrybucji filmów oraz gabinet terapeutyczny.
Współczesny rynek pracy wymaga ciągłego podnoszenia kompetencji i dostosowywania się do jego rosnących wymagań. Dobrze zaplanowany rozwój zawodowy przynosi wiele korzyści. Nie tylko w postaci atrakcyjnego wynagrodzenia czy awansu, ale też niezależności, spełnienia i wreszcie – co dla wielu najważniejsze – satysfakcji z pracy. Tę niewątpliwie daje własna firma.
Dobrze nakręcona firma
„Kamera! Akcja!” Od ponad dziesięciu lat plan filmowy jest miejscem pracy Bartosza Gorzelanego z Łąkocin spod Ostrowa Wielkopolskiego, absolwenta kulturoznawstwa i zapalonego filmowca. Od dwóch lat z powodzeniem prowadzi on własną firmę zajmującą się produkcją i postprodukcją związaną z branżą filmową. Na planach pojawia się jako jeden z podwykonawców.
– Działam w szeroko rozumianej branży filmowo-reklamowo-telewizyjnej – opowiada. – Pamiętam, jak na praktykach pojawiłem się na swoim pierwszym planie – był to serial „Samo życie” w reżyserii Wojciecha Pacyny, nota bene też pochodzącego z Ostrowa Wielkopolskiego. To było jak spełnienie marzeń. Później pracowałem przy filmie „Proste pragnienia” Marka Stacharskiego, jako rekwizytor i dyżurny planu. To tam złapałem filmowego bakcyla. Dwa razy zdawałem do łódzkiej filmówki, ale pomimo ogromnych starań, nie dostałem się. Wybrałem kulturoznawstwo z racji zainteresowania kulturą i sztuką. Z filmowej pasji jednak nigdy nie zrezygnowałem. Im dłużej przebywałem na planach filmowych, tym bardziej przekonywałem się, że film to nie tylko reżyser, operator i producent, ale cały sztab ludzi różnych profesji, pracujących na końcowy efekt. Zrozumiałem, że mogę spełniać się w tej branży w wielu obszarach. Zawodowe szlify zdobywałem m.in. jako oświetleniowiec, asystent operatora kamery, producent. Przez cały czas pracowałem na umowach o dzieło. Gdy dobijałem do trzydziestki, stwierdziłem, że trzeba poważniej pomyśleć o przyszłości. Założyłem firmę, by zamiast podpisywać umowy o dzieło, wystawiać faktury – śmieje się.
Pan Bartosz z własnym biznesem ruszył w lipcu 2020 r. Skorzystał z unijnego wsparcia w ramach projektu „Aktywizacja zawodowa osób bezrobotnych i poszukujących pracy w powiecie ostrowskim (V)” realizowanego przez Powiatowy Urząd Pracy w Ostrowie Wielkopolskim.
– Dotacja to naprawdę efektywna pomoc. Zwłaszcza na początku jest nieocenionym wsparciem i zastrzykiem pozytywnej energii – przyznaje. – Pieniądze zainwestowałem w specjalistyczny sprzęt filmowy. Pracuję z nim na planach oraz wypożyczam innym ekipom. Na brak zleceń nie narzekam. Środowisko filmowe jest dość hermetyczne. Jeśli wykazałeś się na planie, masz pewność, że telefon zadzwoni z kolejnym zleceniem. Pandemia nie zatrzymała branży. Cały czas pracowaliśmy. Poza tym coraz więcej firm stawia na budowanie własnej marki poprzez promocję filmową. Większość z nas jest wzrokowcami, a obraz się sprzedaje. Dlatego często pracuję przy reklamach, filmach wizerunkowych czy teledyskach – opowiada.
Praca na planach filmowych jest równie ekscytująca, co wymagająca. Trzeba wykazać się dyspozycyjnością, kreatywnością i zaangażowaniem. Czasem nawet spaniem na walizkach, gdy produkcje realizowane są w różnych częściach kraju.
– Bywa, że na planie jestem dwanaście godzin i więcej, ale lubię to. Jestem panem swojego czasu. Nie zamieniłbym tej fuchy na żadną inną – przyznaje z uśmiechem. – Jeśli czegoś żałuję, to tylko tego, że nie zdecydowałem się na ten krok wcześniej. Dziś na pewno byłbym już w innej sytuacji. Oczywiście, że na początku bałem się tych wszystkich formalności, ale trafiłem na bardzo pomocnych pracowników urzędu pracy, którzy pomogli mi skutecznie przejść przez gąszcz przepisów. Z optymizmem patrzę w przyszłość i choć realnie obawiam się Nowego Ładu, na pewno nie zamierzam zamykać firmy, przeciwnie – chcę ją rozwijać. Odkąd prowadzę biznes, moja baza klientów znacznie się powiększyła, poznałem mnóstwo nowych osób, z którymi wciąż współpracuję. Reasumując, naprawdę było warto!
Najwspanialszy zawód świata
– Zawsze lubiłam pracę z dziećmi. Ukończyłam pedagogikę przedszkolną i wczesnoszkolną, a pierwsze zawodowe doświadczenia zdobywałam w przedszkolu. Właśnie tam zauważyłam, że wiele dzieci potrzebuje dodatkowego wsparcia. Postanowiłam pójść w tym kierunku – wspomina Monika Smarsz – absolwentka pedagogiki, terapeutka integracji sensorycznej, certyfikowany specjalista MNRI Neurotaktylnej Integracji. Pełna empatii, energii i pasji. Oddana pacjentom. Przy unijnym wsparciu założyła AmiSenSI. Centrum terapii dzieci, młodzieży i dorosłych w Ostrowie Wielkopolskim. Pierwsi klienci pojawili się w listopadzie 2021 r.
– Zanim ruszyłam z własnym gabinetem, skończyłam studia magisterskie z terapii pedagogicznej oraz podyplomowe studia z integracji sensorycznej i liczne szkolenia, m.in. z terapii ręki oraz w zakresie programów Metody dr S. Masgutowej: integracji odruchów posturalnych i dynamicznych, wzrokowych i słuchowych, ustno-twarzowych, terapii neurotaktylnej, terapii neurostrukturalnej oraz archetypów rozwoju ruchowego. Terapia ta skierowana jest zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Pracuję z następującymi zaburzeniami: obniżone/podwyższone napięcie mięśniowe, spowolniony rozwój ruchowy, zespól Aspergera/autyzm/ADHD/zespół deficytu uwagi (ADD), zaburzenia koncentracji, zaburzenia równowagi, opóźniona mowa, nadwrażliwości: słuchowe, dotykowe i wzrokowe oraz zaburzenia emocjonalne – opowiada.
Specjalistyczne szkolenia pozwoliły pani Monice poszerzyć kompetencje. Gdy poczuła się pewnie, postanowiła „pójść na swoje”.
– Zaryzykowałam – przyznaje. – Trzeba jednak podążać za marzeniami. Choć działam dopiero od kilku miesięcy, uważam, że postąpiłam słusznie. Trafiają do mnie dzieci z różnego rodzaju problemami rozwojowymi i dysfunkcjami ruchowymi. Pomagam też małym pacjentom z nieprawidłowymi napięciami, trudnościami emocjonalnymi, zaburzeniami sensorycznymi, nadpobudliwością. W zależności od problemu, stosuję różne metody – od terapii integracji sensorycznej, terapii pedagogicznej po specjalistyczną terapię integracji odruchów metodą dr Swietłany Masgutovej – dodaje.
Pani Monika przyznaje, że bez unijnej dotacji nie byłaby w stanie odpowiednio wyposażyć gabinetu.
– Dzięki europejskim środkom zakupiłam stół do masażu, podwiesie, sprzęt do podwieszania, deskorolkę, urządzenia do ćwiczeń wymagających i dostarczających bardzo mocnych bodźców sensorycznych, gry do stymulacji wzrokowej, słuchowej, poprawiającej koncentrację uwagi oraz sprzęt elektroniczny – mówi. – Na brak pracy nie narzekam, bo potrzebujących jest bardzo dużo. Żyjemy w tak szybkim tempie, w cieniu dynamicznego rozwoju technologicznego, że czasem po prostu nie nadążamy. Staram się pomóc, tym którzy tego potrzebują. Co mi daje satysfakcję? Pacjenci, którzy odzyskują sprawność, poprawiają swoje funkcjonowanie, przychodzą z coraz większym uśmiechem. Zdarza się, że zgłaszają się do mnie zrezygnowani rodzice, którzy rozkładają ręce i mówią, że szukali wsparcia w wielu miejscach, lecz bezskutecznie. Staram się im pokazać, że nie wszystko stracone, że warto mieć jeszcze nadzieję. Najbardziej cieszy mnie, gdy obserwuję postępy małych pacjentów. Gdy widzę, że dziecko, które cierpiało na przykład na nadwrażliwość dotykową i było zamknięte w sobie, po kilku miesiącach ciężkiej pracy zaczyna lepiej funkcjonować w grupie rówieśniczej, wiem, że spełniłam swoje zadanie. Ta radość w oczach dzieci jest bezcenna – przyznaje z uśmiechem.
***
Projekt pozakonkursowy „Aktywizacja zawodowa osób bezrobotnych i poszukujących pracy w powiecie ostrowskim (V)” realizowany jest przez Powiatowy Urząd Pracy w Ostrowie Wielkopolskim przy wsparciu Funduszy Europejskich. Przedsięwzięcie rozpoczęło się w styczniu 2019 r. i potrwa do grudnia 2022 r. Łącznie wsparciem objętych zostanie 679 bezrobotnych powyżej 29. roku życia. Dotychczas udzielono 133 jednorazowych dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W 2019 r. i w 2020 r. uczestnicy projektu mogli otrzymać do 17 tys. zł dofinansowania na podjęcie działalności gospodarczej, natomiast w 2021 r. była to kwota maksymalnie do 20 tys. zł. Poza tym w ramach projektu 164 osoby odbyły staż u lokalnych pracodawców, 65 mieszkańców podjęło pracę subsydiowaną, a 99 osób ukończyło szkolenia. Dodatkowo wsparciem objęto osoby zagrożone skutkami epidemii, tj. pracowników mikro, małych i średnich przedsiębiorstw oraz osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą niezatrudniające pracowników. Dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników wypłacono 258 podmiotom gospodarczym, a dofinansowanie do prowadzenia własnej działalności gospodarczej wypłacono 435 podmiotom gospodarczym. Wsparciem w zakresie tzw. tarczy antykryzysowej w roku 2020 w ramach projektu objęto łącznie 1 451 osób. Całkowita wartość projektu to ponad ponad 7,7 mln zł, z czego unijne dofinansowanie wyniosło ok. 6,5 mln zł.
Łukasz Karkoszka