Nasz Region WRPO 2014+ E-MAGAZYN Fotografia przedstawia dwie starsze panie, które siedzą w żółtych fotelach i śmieją się. Autorem zdjęcia jest Dominik Wójcik.

W Dziennym Domu Opieki Medycznej jest czas na gimnastykę i terapię, ale i na kawę, pogaduchy i nawiązywanie przyjaźni. Seniorzy w leszczyńskim ośrodku żyją pełną parą (fot. Dominik Wójcik)

REPORTAŻ: Nie jesteście sami!

Samotność, bardziej niż wiek i choroba, odbiera starszym chęć życia. I choć wielu sądzi, że żadne miejsce nie jest w stanie zastąpić własnego domu, Środowiskowe Centrum Wsparcia Osób Starszych w Lesznie, zdaje się przeczyć tej teorii. Zajrzeliśmy do miejsca, gdzie przy wsparciu Funduszy Europejskich, wiele się dzieje.

Osiedle domków jednorodzinnych w leszczyńskim Grzybowie. Już z drogi wyróżnia się nowoczesna bryła parterowego, rozległego budynku, w pełni ekologicznego – z fotowoltaiką, solarami i pompą ciepła. Wokół taras, dużo zieleni, która w pełnej okazałości objawi się wiosną. To tu mieści się Leszczyńskie Centrum Usług Senioralnych. O projekcie z zaangażowaniem opowiada Donata Majchrzak-Popławska, Dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lesznie i pomysłodawczymi przedsięwzięcia. Od 29 lat udziela się społecznie. Jak przyznaje, niesienie pomocy innym jest w niej głęboko zakorzenione. Już w liceum wiedziała, że z tym zwiąże swoją zawodową przyszłość. Od ponad siedmiu lat kieruje MOPR-em. Podopiecznych traktuje po partnersku, a do wyzwań i diagnozowanych potrzeb mieszkańców podchodzi zadaniowo.

Na zdjęciu widzimy dwie seniorki siedzące w żółtych fotelach oraz opiekunkę, która pomaga obrać jabłko jednej z nich. Autorem zdjęcia jest Dominik Wójcik.

– Społeczeństwo starzeje się. Problem narasta – mówi. – Usług świadczonych dla seniorów w naszym mieście jest sporo. Organizacje pozarządowe prowadzą kluby seniora. Dla osób niesamodzielnych przebywających w domach świadczymy usługi opiekuńcze. Brakowało jednak miejsca dla osób, które są jeszcze sprawne i przy wsparciu najbliższych wychodzą z domu, ale potrzebują wzmożonej rehabilitacji i opieki. To z myślą o nich stworzyliśmy to centrum. Mając już ośrodek, wystąpiliśmy o kolejne unijne środki, na działania związane z usługami opiekuńczymi, zdrowotnymi i społecznymi. Od ponad półtora roku świadczymy pomoc w różnym zakresie - od hospicjum domowego i usług opiekuńczych świadczonych w miejscu zamieszkania podopiecznych, przez pielęgniarską długoterminową opiekę domową, aż po mieszkanie wspomagane i Dzienny Dom Opieki Medycznej. Bez wsparcia Funduszy Europejskich nie bylibyśmy w stanie przygotować tak kompleksowego systemu pomocy – podkreśla.

Jak to w życiu

Leszczyńskie Centrum Usług Senioralnych podzielone jest na dwie części. Najpierw zaglądamy do mieszkania chronionego typu wytchnieniowego. Trzy pokoje wyposażone w nowoczesne łóżka z podnośnikami i matami przeciwodleżynowymi. Duże, jasne okna. Telewizor, szafka. Czysto, przytulnie, kameralnie. Naprzeciwko przestronna łazienka i kuchnia. W jednym z pokoi spotykamy panią Elę. Uśmiecha się delikatnie.

– Jestem po operacji obustronnego nowotworu piersi, do tego doszedł lekki niedowład nóg. Trafiłam tu, bo chciałam odciążyć syna, który studiuje i nie może poświęcić mi tyle czasu, ile potrzebuję – przyznaje drżącym głosem. – Opiekę mam tutaj rewelacyjną. Dziewczyny są bardzo pomocne. Mieszkam przy głównej drodze w centrum, a tu jest cisza, spokój, mogę się zrelaksować i nie myśleć o chorobie – dodaje.

Fotografia przedstawia uśmiechniętą opiekunkę w fioletowym fartuchu, która pomaga ułożyć się w łóżku równie uśmiechniętej pacjentce. Autorem zdjęcia jest Dominik Wójcik.

W ramach mieszkania chronionego pomoc udzielana jest maksymalnie przez 90 dni. Podopieczni mają zapewnionych pięć posiłków dziennie i opiekę wyspecjalizowanego personelu. Z tej formy wsparcia skorzystało już 28 osób.

– Terminy mamy zarezerwowane do kwietnia przyszłego roku – przyznaje Monika Smoczyk, kierownik Działu Pomocy Osobom Starszym w leszczyńskim MOPR. – Ta forma wsparcia idealnie wpasowała się w potrzeby mieszkańców. Wielu pyta wręcz, dlaczego mamy tak mało pokoi. Dbamy o to, by nasi podopieczni nie czuli się tu, jak w placówce medycznej, ale jak we własnym domu. To chyba nam się udaje, bo wielokrotnie ludzie opuszczają to miejsce ze łzami w oczach i pytają czy będą mogli znów przyjść. Uśmiech i słowo „dziękuję” to nasza największa nagroda – podkreśla.

Pani Monika w usługach opiekuńczych pracuje już ponad 13 lat. Pełna energii i zaangażowania. Podkreśla, że zawsze lubiła pracę z seniorami.

– Kocham z nimi przebywać i poświęcać tyle czasu, ile potrzebują. Czasem zdarzają się sytuacje, gdy trzeba interweniować. Ostatnio gdy szłam do pracy zadzwoniła jedna z opiekunek, że przewrócił jej się podopieczny, a że akurat byłam w pobliżu, pobiegłam pomóc. Trzeba było ściągnąć płaszcz, marynarkę i działać. To wpisane jest w nasz zawód. A gdy zdarzają się trudne sytuacje, spotykamy się z dziewczynami, by się wygadać. To pomaga. Wiemy, że starość ma różne oblicza, często trudne.

– Przeważa jednak dobre słowo i wdzięczność. Te chwile, gdy seniorzy chwycą za rękę, zapytają: „czy musi pani już iść”, są bezcenne – dodaje Paulina Gryczka, młodszy opiekun. Spokojna, wyważona. W pracę wkłada całe serce. – Dwadzieścia lat przepracowałam w biurach. Miałam dość. Chciałam coś zmienić. Przekwalifikowałam się. Wybrałam zawód opiekuna. Wiem, że nie jest łatwy. Zdarza się, że jednego dnia ktoś jest w stanie wykonać toaletę, a drugiego dnia trzeba się nim zająć. Mimo to nie zamieniłabym te profesji na żadną inną. Do pracy przychodzę z przyjemnością. Od podopiecznych często dostajemy kartki, telefony. To podnosi na duchu i dodaje sił.

– To prawdziwy dom. Razem z naszymi mieszkańcami świętujemy urodziny, przygotowujemy się do świąt, jak to w rodzinie – dodaje pani Monika.

Dom za dom

Tuż za ścianą mieszkania chronionego znajduje się Dzienny Dom Opieki Medycznej (DDOM). Ze świetlicy dobiega głośny śmiech. Trwa zabawa andrzejkowa. Jak Andrzejki, to i wróżby. Seniorzy w skupieniu obierają jabłka, by skórka była jak najdłuższa. Później rzucają ją za siebie. Litera, w jaką się ułoży, zwiastuje imię przyszłej sympatii. To element terapii zajęciowej. W zabawie chętnie uczestniczy pani Teresa. Jej jasnoróżowa bluza rzuca się w oczy. Tak samo jak aktywność.

Zdjęcie ukazuje seniorkę w różowej bluzie, która w skupieniu obiera jabłko. Autorem zdjęcia jest Dominik Wójcik. – Córka załatwiła mi pobyt tutaj. Przyszłam tu, by sobie pomóc. Dwa lata temu miałam wypadek – przewróciłam się i złamałam kręgosłup. Chodzę, ale potrzebuję rehabilitacji. Już po paru dniach poczułam poprawę – mówi z uśmiechem. – Poza tym nie chcę sama siedzieć w czterech ścianach. Jak to się mówi: „w domach ludzie umierają”, a ja chcę być dalej aktywna. Panie, które się nami zajmują, są fantastyczne. Dobrze się tu czuję – podkreśla.

Ze wsparcia placówki korzystają głównie mieszkańcy powyżej 65. roku życia, choć młodsi też mogą zostać przyjęci. Kierowane są tu przede wszystkim osoby, które w ciągu ostatniego roku przebywały w szpitalu lub u których występuje ryzyko hospitalizacji w najbliższym czasie. Niezbędne jest skierowanie lekarza ubezpieczenia zdrowotnego i odpowiednia ocena według skali Barthel (między 40 a 65 pkt). W domu czeka na nich wsparcie wielu specjalistów: pielęgniarek, opiekunów, internisty, geriatry, psychologa, dietetyka, fizjoterapeuty i terapeuty zajęciowego. Podopieczni przebywają w placówce od godz. 7 do 17, minimum 30, maksimum 120 dni. Dzień mają wypełniony zajęciami: od porannej gimnastyki rozciągającej przez terapię zajęciową i fizjoterapię, aż po konsultacje psychologiczne. Jest też czas na kawę, pogaduchy, zawiązywanie przyjaźni.

– Obecnie z naszej oferty korzysta dziewięć osób – mówi Donata Wichlińska, pielęgniarka pełniąca funkcję kierownika zespołu terapeutycznego w Dziennym Domu Opieki Medycznej. Całe zawodowe życie pomaga seniorom. Pracowała w szpitalu, prowadziła też zakład opiekuńczo-lecznicy i hospicjum. – Na początku wiele osób jest wycofanych, boją się, bo nie wiedzą co ich tu czeka. Niepewność szybko mija, bo mają tu kontakt z rówieśnikami, którzy często cierpią na podobne schorzenia. Czasem ze wzruszeniem obserwuję, jak wspierają się i intensywnie pracują, by wrócić do sprawności. Tu mogą zapomnieć o doskwierającej samotności – dodaje i podkreśla, że takie domy opieki medycznej powinny działać nie tylko w każdej gminie, ale w poszczególnych dzielnicach.

– Są jednostki chorobowe, które wymagają stałej terapii. Poza tym przebywanie w takich miejscach, szczególnie jeśli dba się o przyjazną, domową atmosferę, sprzyja utrzymywaniu sprawności seniorów. Każdego dnia trzeba wcześniej wstać, przygotować się i przyjechać, popracować nad sobą. Po prostu żyć.

***

Całkowita wartość projektu „Budowa Leszczyńskiego Centrum Usług Senioralnych” wyniosła ponad 4,8 mln zł, z czego unijne dofinansowanie to ponad 1,9 mln zł. Projekt „Środowiskowe Centrum Wsparcia Osób Starszych w mieście Lesznie” realizowany jest w partnerstwie z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Lesznie i Stowarzyszeniem „Kolory”. Wartość przedsięwzięcia to ponad 3,9 mln zł, z czego dofinansowanie z UE to ponad 3,3 mln zł. Działania projektowe potrwają do września 2023 r.

Jak wygląda codzienność w Leszczyńskim Centrum Usług Senioralnych? Sprawdź, oglądając magazyn "Zmieniamy Wielkopolskę" (odc. 54).

Łukasz Karkoszka

ZOBACZ TAKŻE