Nasz Region WRPO 2014+ E-MAGAZYN Na zdjęciu widzimy trzy uśmiechnięte seniorki oraz ich opiekunkę, siedzące przy stole. Autorem fotografii jest Łukasz Karkoszka.

W Dziennym Domu Opieki Medycznej nie ma miejsca na samotność (fot. Łukasz Karkoszka)

REPORTAŻ: Tu stawiają seniorów na nogi

Nie dowiesz się czym jest starość, póki wciąż jesteś młoda(y). Jeszcze niedawno przyszłość wielu z nas była łatwa do przewidzenia: samotność we własnym domu lub w zamkniętym ośrodku. Dzięki unijnemu wsparciu przybywa placówek przyjaznych srebrnemu pokoleniu. Odwiedziliśmy jedno z takich miejsc - Dzienny Dom Opieki Medycznej w Poznaniu. Tu personel dosłownie stawia seniorów na nogi i dba o ich dobrostan.

– Cztery lata temu uległam wypadkowi. Uderzył we mnie samochód. Konsekwencją były liczne złamania i pogorszenie wzroku - do dziś nie mam ostrości widzenia, do tego dochodzą zawroty głowy. Dostrzegam, że pan tu jest, ale nie widzę szczegółów – opowiada Małgorzata Piątek, jedna z podopiecznych Dziennego Domu Opieki Medycznej. – Przed wypadkiem byłam sprawna, aktywna i dużo jeździłam na rowerze. Teraz korzystam z pomocy innych. Nie załamuję się jednak, bo robię postępy. Cieszę się, że tu trafiłam, bo mogę podreperować zdrowie. Kiedyś umiałam unieść dłoń tylko trochę, a dziś proszę spojrzeć – pokazuje podnosząc wysoko rękę. – Personel ośrodka jest wspaniały. Mamy kompleksową opiekę i co ważne, zapewniony transport z i do domu.

Wypełniamy lukę najlepszymi rozwiązaniami

Dzienny Dom Opieki Medycznej w Poznaniu działa od 2019 r. Utworzył go, przy wsparciu Funduszy Europejskich, Centermed Poznań Sp. z o.o. Od stycznia 2023 roku projekt realizowany jest przez Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy „Flandria” we współpracy z założycielską firmą (w ramach przedsięwzięcia wykorzystywany jest sprzęt użyczony przez Centermed Poznań Sp. z o.o.).

Stowarzyszenie jest organizacją działającą od ponad 25 lat w obszarze opieki zdrowotnej i aktywizacji społecznej.

– Wypełniamy lukę w zakresie zintegrowanych usług społecznych i zdrowotnych – mówi Agnieszka Basińska, dyrektor stowarzyszenia. Psycholożka i społeczniczka, która działanie na rzecz innych ma we krwi. – Zaczynaliśmy wprowadzać usługi opiekuńcze i teleopiekę dekadę temu, kiedy w Polsce był to całkiem świeży temat. W 2012 r. zrealizowaliśmy pilotażowy program wymiany doświadczeń z Węgrami i Belgami. Tam szukaliśmy najlepszych rozwiązań na rzecz osób niesamodzielnych. Mieliśmy też okazję obserwować, jak w praktyce działają dzienne domy medyczne. Gdy pojawiła się możliwość skorzystania z unijnych dotacji, postanowiliśmy działać. W 2015 r. ruszyliśmy z pierwszym projektem oferującym zintegrowane wsparcie. Wówczas uczestnicy mogli liczyć na pomoc lekarza, wolontariuszy, wdrożyliśmy domowe usługi pielęgniarskie i teleopiekę. W kolejnych latach testowaliśmy kolejne rozwiązania. Doświadczenia, które zdobyliśmy w domowej opiece pokazały nam, że czasem to nie wystarcza. Szczególnie osoby po wypadkach, udarach potrzebują bardziej specjalistycznego wsparcia, świadczonego ambulatoryjnie. Postanowiliśmy więc przy kolejnym unijnym przedsięwzięciu uruchomić dzienny dom opieki medycznej – podkreśla.

Codzienność w ośrodku

Od progu słychać rozmowy, z kuchni dobiega zapach obiadu. Zaglądamy do sali rehabilitacyjnej, gdzie przy drążku pod okiem fizjoterapeutki ćwiczy pan Krzysztof. W sali ogólnej panie żywo dyskutują z terapeutami.

Zdjęcie przedstawia mężczyznę w białej koszulce i okularach, który zakłada starszej, siedzącej pani, rękaw do pomiaru ciśnienia. Autorem fotografii jest Łukasz Karkoszka. – O, ma pan aparat. Będziemy na zdjęciu? Jeśli tak, to muszę umalować usta – śmieje się jedna z nich.

W gabinecie kierownika placówki czeka Maria Malicka, która choć jest po osiemdziesiątce i porusza się o kuli, w oczach ma młodzieńczą energię, której trochę jej zazdroszczę.

– Po śmierci męża zostałam sama. Samotność w starości jest trudnym i bolesnym doświadczeniem. Na szczęście trafiłam tu – mówi. – Mogę spotkać się z innymi, porozmawiać. Mam problemy z kręgosłupem. Wie pan, ciężko mi się pogodzić z tym, że muszę wspierać się kulami, bo zawsze byłam aktywna, wszędzie mnie było pełno. Mąż nigdy za mną nie nadążał. Aż było mi wstyd, że tak wolno chodzi. Ciągle musiałam na niego czekać – śmieje się. – Ponad 30 lat pracowałam jako kierowniczka magazynu. Pracy nie zmieniałam, bo nie było źle. W Poznaniu mieszkam od urodzenia. Dziś wszyscy zabiegani, dobrze, że jest chociaż to miejsce, gdzie samotność mniej boli...

Pomoc innym daje radość

Do rozmowy przyłącza się Agnieszka Wilkołek, kierowniczka domu, która przybliża codzienność ośrodka. W placówce jednocześnie może przebywać 25 pacjentów (każdy od 30 do 120 dni roboczych). O tym, jak długi będzie to pobyt, decyduje zespół terapeutyczny. Aby tu trafić należy mieć wypis ze szpitala lub skierowanie od lekarza medycyny rodzinnej. Podczas kwalifikacji liczą się też wyniki skali Barthel, która pomaga określić i opisać, jakie czynności chory może wykonywać sam i w jakim zakresie potrzebuje pomocy.

– Dzień zaczynamy wspólnym śniadaniem. Później seniorzy, zgodnie z zaleceniami lekarza, korzystają z licznych zabiegów fizjoterapeutycznych: kinezyterapii, masażu, hydroterapii czy krioterapii. Między zabiegami chodzą na terapię zajęciową. Do tego dochodzą konsultacje u psychologa, logopedy i dietetyka – wyjaśnia. – Zapewniamy też podstawowe badania diagnostyczne, konsultacje lekarskie oraz przygotowujemy rodzinę i opiekunów do tego, by mogli jak najlepiej zająć się pacjentem po tym, gdy opuści ośrodek.

Pani Agnieszka przyznaje, że obok rehabilitacji, nieoceniona dla podopiecznych jest możliwość spotkania się z innymi.

– Nasi pacjenci są schorowani, ale nadal mają w sobie radość życia, chcą dzielić się z nami swoją codziennością. To wzruszające – mówi i przyznaje, że dziś nie wyobraża sobie innej pracy. – Moją przygodę z seniorami zaczynałam od stanowiska teleasystenta. Odkryłam wtedy, jak dużo radości sprawia mi pomoc innym. Szczególnie gdy widzi się ogromne postępy. Pamiętam jednego z naszych podopiecznych – pana po osiemdziesiątce, który gdy do nas przyszedł nie był w stanie zawiązać buta, poruszał się o kulach, a po pobycie w naszym ośrodku odzyskał choć częściowo dawną sprawność. Dziękował ze łzami w oczach – wspomina.

Spotkania z drugim człowiekiem

W gabinecie pielęgniarskim spotykamy Arkadiusza Turowskiego – postawnego mężczyznę z sercem na dłoni. Akurat mierzy ciśnienie jednej z podopiecznych.

– Z seniorami pracuje się wspaniale – podkreśla. – Samotność często doskwiera im bardziej niż choroba. Oni potrzebują rozmowy z drugim człowiekiem, wsparcia. Cieszę się, że mogę coś dla nich zrobić. Ta żyłka społecznika była we mnie od zawsze. Lubię pomagać innym, to się ma w genach – mówi i życzliwie się uśmiecha. – O widzę, że ma pani dziś trochę podwyższone ciśnienie.

Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy „Flandria” prowadzi również Zintegrowane Centrum Opieki i Teleopieki. Spotykamy tu Arletę Grzędę. Spokojnym, ciepłym głosem dopytuje swojego rozmówcę o samopoczucie.

– Rozmawiamy o wszystkim - od problemów zdrowotnych, rodzinnych, po kwestie urzędowe – mówi i na chwilę ściąga słuchawkę. – W tej pracy trzeba mieć pokłady cierpliwości, empatii i co najważniejsze trzeba słuchać. Kluczowe jest zdobycie zaufania rozmówcy – opowiada. – Pracuję tu już cztery lata. W trakcie pandemii zostałam zwolniona. Znalazłam ogłoszenie, że stowarzyszenie szuka kogoś na stanowisko teleasystenta. Postanowiłam spróbować, choć nigdy nie pracowałam z seniorami. Dziś tej pracy nie zamieniłabym na inną, choć przyznaję, że na początku nie umiałam oddzielić życia zawodowego od prywatnego. Żyłam problemami seniorów, dużo o nich myślałam. Teraz już mi trochę łatwiej – mówi.

Żegnając się, pytam jeszcze Agnieszkę Basińską, co daje jej największą satysfakcję, a co jest dla niej najtrudniejsze:

– Nie ma większej radości niż spotkanie z drugim człowiekiem. Pozytywne informacje zwrotne od pacjentów dają mi tego przysłowiowego „kopa” do działania. A co jest najtrudniejsze? Gdy musimy pacjentom powiedzieć, że finansowanie projektu się kończy i nie będziemy mogli już w takim stopniu im pomagać. Oczywiście zawsze szukamy dalszych możliwości wsparcia. Fundusze Europejskie są jednym z nich. Dzięki nim mogliśmy wprowadzić innowacyjne usługi społeczne. Bez unijnych dotacji nie osiągnęlibyśmy tak wiele. Mam nadzieję, że w nowej perspektywie pomoc dla seniorów zostanie również uwzględniona. Nie możemy o nich zapomnieć.

***

Projekt „Usługi społeczne i opieka medyczna dla mieszkańców Poznania” realizowany był w latach 2019-2021. W ramach przedsięwzięcia wsparciem objętych zostało ponad 1,7 tys. mieszkańców Poznania niesamodzielnych i z niepełnosprawnością. Uczestnicy korzystali z usług specjalistycznych, społecznych, opiekuńczych i teleopieki. Dodatkowo uruchomiony został dzienny dom opieki medycznej, a w ramach działalności Centrum Wsparcia Opiekunów Faktycznych na pomoc mogli liczyć również opiekunowie osób niesamodzielnych. Całkowita wartość projektu to ponad 18,7 mln zł, z czego unijne dofinansowanie wyniosło ok. 15,9 mln zł. Aktualnie usługi są nadal świadczone w ramach trwałości projektu i finansowane z budżetu Poznania.

Łukasz Karkoszka

ZOBACZ TAKŻE