4
nasz region 4 | 2015
Rozmowa
Znajoma – kiedy dowiedziała się, że jej córka, uczennica
prestiżowego poznańskiego liceum, zakochała się… w elek-
tryku, skomentowała: „No nie! Ojciec naukowiec, matka le-
karz, a córka z elektrykiem!?”
Takie myślenie to spadek po PRL i nostalgia za przedwojenną
inteligencją. A elektryk przecież może mieć ogromną wiedzę i być
bardzo wartościowym pracownikiem, zarówno w małych pols-
kich firmach, jak i wielkich – w całej Europie, a jego zarobki mogą
być naprawdę wysokie. Nie mówmy, że ktoś z wykształceniem
zawodowym jest „gorszy”, ma niższe kompetencje, bo nie
skończył uniwersytetu. No i nie zapominajmy, że istnieją ludzie,
którzy po prostu lubią konstruować czy zajmować się „elektryką”.
Są świetnymi fachowcami, jak lekarz czy naukowiec. Mam
nadzieję, że coraz mniej Polaków myśli jak wspomniana przez
panią znajoma.
Jednak szkoły zawodowe potrzebują dziś promocji, więc
może nie jest aż tak dobrze?
Pod pojęciem kształcenia zawodowego chodzi nie tylko
o szkoły, ale też kursy kwalifikacyjne, naukę w ramach kształcenia
ustawicznego w domu czy też u pracodawcy. Rewolucja ustrojo-
wa w 1989 roku spowodowała także głębokie zmiany w systemie
oświaty. Szeroki i powszechny dostęp do studiów przyczynił się
do tego, że spadła ranga dyplomu szkoły wyższej. Młodzi ludzie
przestali zaś wykazywać zainteresowanie szkolnictwem zawodo-
wym, odpowiadającym bezpośrednio na potrzeby rynku pracy.
Brakuje nam fachowców. Ot, choćby kogoś, kto nam coś napra-
wi w domu – szukają ich małe firmy i korporacje, rzemieślnicy,
szukają ci, którzy tworzą miejsca pracy. Ale to zjawisko nie tylko
dokucza Polsce – problemy z brakiem fachowców w dziedzinach
technicznych, rzemieślniczych występują w całej Europie. Wybie-
rając kształcenie zawodowe, młody człowiek ma więc nie tylko
większe szanse na zatrudnienie, ale – nie zapominajmy także
o tym! – może robić to, co sprawia jemu przyjemność. Polacy ja-
koś przyjęli i kurczowo trzymają się przeświadczenia, że jeśli ktoś
wykonuje pracę manualną, nie dość, że jest gorszy, to jeszcze
wykonuje pracę mniej atrakcyjną, mniej przyjemną, mniej wartoś-
ciową.
Skąd wziął się ten rozziew między tym, co proponuje
oświata, a co rynek pracy?
To nie jest proste przełożenie. W Polsce na przełomie lat
80. i 90. pejoratywnie określało się kształcenie zawodowe. Ja też
słyszałam jak nauczyciele „grozili”: jeśli nie będziesz się uczył,
zostaniesz kamieniarzem albo krawcową. Na szczęście ten etap
pogardy dla pracy fizycznej mamy za sobą, zaczynamy doceniać
fachowość ludzi, zaczynamy dostrzegać zaangażowanie w pracę
Czas na zawodowców,
czyli nauczycieli zawodu
Rozmowa
Z ELŻBIETĄ WALKOWIAK,
Wielkopolską Kurator Oświaty w Poznaniu
Jednym z większych wyzwań
dla regionu jest pozyskanie
nauczycieli przedmiotów
zawodowych.
FOT. MATEUSZ JĘDRZEJEWSKI