Nasz Region WRPO 2014+ E-MAGAZYN Fotografia przedstawia twarz starszego mężczyzny o długich, siwych włosach. Zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego.

Wojciech Kłosowski, niezależny ekspert samorządowy, specjalista ds. rozwoju lokalnego, planowania i zarządzania strategicznego (fot. archiwum prywatne).

WYWIAD: Rewitalizacja – mądra interwencja

Rewitalizacja to moment próby dla wielu miast. O tym, jak uniknąć betonozy, skutecznie prowadzić działania rewitalizacyjne i dlaczego tak ważne jest zaangażowanie mieszkańców, rozmawiamy z Wojciechem Kłosowskim, niezależnym ekspertem samorządowym, specjalistą ds. rozwoju lokalnego, planowania i zarządzania strategicznego.

W ostatnim czasie o rewitalizacji znów zrobiło się głośno, a to za sprawą słynnej już betonozy centrów wielu miast...

Łączenie betonozy z rewitalizacją jest trochę nad wyrost, ponieważ prawdziwa rewitalizacja nie zajmuje się ingerencją w miejską przestrzeń, a polega na mądrej interwencji w kryzys społeczno-gospodarczy, którego skutkiem może być oczywiście degradacja przestrzeni. Niestety wiele samorządów nie podejmuje próby rozwiązania zdiagnozowanych i nawarstwionych problemów społecznych, a skupia się na tym co najłatwiejsze – interwencji w tkankę miejską. Łatwiej przearanżować plac czy rynek niż wyciągnąć mieszkańców z kręgu wykluczenia społecznego. Dlatego tak często słyszymy o betonozie, a to co jest kluczem do udanej rewitalizacji gdzieś nam umyka.

Myśląc o procesach rewitalizacyjnych nie powinnyśmy się więc odwoływać do dzisiejszych trendów, ale szukać rozwiązań, które będą odpowiedzią na zmiany, które czekają nas za pięć czy dziesięć lat.

Jak więc efektywnie przeprowadzić społeczną zmianę na rewitalizowanym obszarze?

Przede wszystkim trzeba zdiagnozować problemy społeczno-gospodarcze występujące na obszarze objętym działaniami. Jest to proces pracochłonny, ale niezbędny. Na szkoleniach podaję często taki model do myślenia o kryzysie miejskim: wyobraźmy sobie rodzinę, w której tata stracił pracę, a tu akurat zepsuła się lodówka i jeszcze nastoletnia córka przestała się odzywać do rodziców, swój pokój pomalowała na czarno i nie wiemy czy nie dzieje się z nią coś niepokojącego. Może trzeba ją posłać do terapeuty, ale – nie ma pieniędzy bo tata dopiero szuka pracy… Słowem kryzys: wydarzyły się naraz różne kłopoty, które pogłębiają się nawzajem. A jak w polskiej wersji wygląda próba poradzenia sobie z nim? „Pomalujmy duży pokój, żeby wyglądało, że u nas jest wszystko OK”. I tak jest z samorządowcami, którzy przerażeni splotem negatywnych zjawisk kumulujących się na danym obszarze, podejmują pozorne działania, żeby pokazać, że jakoś radzą sobie z kryzysem. A co trzeba tak naprawdę zrobić? Usiąść, porozmawiać i często wysłuchać wielu gorzkich słów. Część pretensji będzie nieuzasadniona, ale część będzie trafną diagnozą. Dlaczego tak trudno ten proces przeprowadzić skutecznie? Ponieważ ludzie z zaniedbanych dzielnic zazwyczaj nie mają zaufania do tych, którzy przychodzą do nich z zewnątrz. Bywają rozgoryczeni i zbuntowani. I problemem nie jest tu niski poziom kapitału społecznego - mieszkańcy najczęściej dobrze się znają, ufają sobie, pomagają, a więc mają wysoki kapitał spajający. Kłopotem jest ograniczony kapitał pomostowy, a więc brak zaufania do obcych – tych przychodzących z zewnątrz, a więc również przedstawicieli miast. Zadaniem urzędników jest zdobyć zaufanie mieszkańców i wspólnie z nimi opracować plan wychodzenia z kryzysu.

Wiele gmin realizuje dziś programy rewitalizacji, które opracowane kilka lat temu, nie obejmowały aktualnych trendów dominujących w myśleniu o nowoczesnym mieście...

Od 2015 roku obowiązuje ustawa o rewitalizacji, gdzie dokładnie opisano, jakie działania należy podjąć, aby procesy rewitalizacyjne były efektywne. Nie rozumiem więc prób usprawiedliwiania się niektórych samorządów, że jeszcze do niedawna „nie wiedziały jak rewitalizować” i że dopiero teraz dowiadują się, że w tych działaniach trzeba uwzględniać nie tylko zmiany klimatyczne, ale też np. fakt starzenia się społeczeństwa. Od dekad obserwujemy też, jak te procesy prowadzą kraje Europy Zachodniej. W latach 80. XX wieku wiele z nich popełniło wszystkie możliwe błędy związane z rewitalizacją. Wiemy więc dobrze czego unikać. Ale jednocześnie nie możemy podążać utartą ścieżką. Dziś miasta funkcjonują w trwale niestabilnej rzeczywistości, dlatego rozwiązania, które były skuteczne jeszcze pięć lat temu, dziś są już przestarzałe. Myśląc o procesach rewitalizacyjnych nie powinnyśmy się więc odwoływać do dzisiejszych trendów, ale szukać rozwiązań, które będą odpowiedzią na zmiany, które czekają nas za pięć czy dziesięć lat. Należy przede wszystkim skupić się na dostosowywaniu miast do zmian klimatycznych. W tym celu musimy „spowolnić” rozwój, pod którym kryją się galopujące procesy konsumpcji miejskiej. Rozwój musi być przemyślany, nie może opierać się tylko na pędzie do przodu za wszelką cenę. O ile ważność przeciwdziałania zmianom klimatu dotarła dziś do decydentów miejskich i w tej sprawie mówią oni często jednym głosem z ruchami miejskimi, o tyle na przykład nowoczesne technologie czwartej rewolucji przemysłowej są w miastach wdrażane często poza jakąkolwiek kontrolą demokratyczną. Przeciętny mieszkaniec w ogóle za zmianami technologicznymi nie nadąża. A dziś to właśnie nowe technologie organizują miasta, jednak czy jesteśmy odpowiednio przygotowani na korzystanie z ich możliwości, czy czasem nie prowadzi to do kolejnego wykluczenia i ograniczenia kontaktów społecznych? Na te pytania trzeba znaleźć odpowiedzi.

Fotografia przedstawia późnobarokowy dwór w Koźminku, po gruntownej renowacji, w zimowej odsłonie. Widoczna jest ścieżka wiodąca pomiędzy żywopłotami i dwiema choinkami, wejście główne z podwójnymi kolumnami po obu stronach, fasada główna oraz spadzisty dach. Zdjęcie pochodzi z archiwum beneficjenta.

Przed nami nowa perspektywa finansowa na lata 2021-2027. Jakich błędów gminy powinny wystrzegać się realizując projekty rewitalizacyjne?

Moim zdaniem, dofinansowanie powinny otrzymywać tylko przedsięwzięcia, w których inwestycje twarde są jednym z elementów podejmowanych działań, obok inicjatyw społecznych, animacyjnych czy edukacyjno-promocyjnych. Podam przykład. Robiąc rewitalizację „po staremu” przekształcamy dawny pofabryczny budynek w centrum aktywności seniorów, bo wyszło nam z diagnozy, że takie są społeczne potrzeby. W wielu przypadkach działania rewitalizacyjne na tym się kończyły. To kardynalny błąd, ponieważ brakuje rezultatów, a więc korzyści dla końcowych beneficjentów, w tym przypadku seniorów. Pusty budynek nie jest żadną korzyścią, by mówić o rezultatach musi się tam coś dziać. Jak więc powinna wyglądać prawidłowo przeprowadzona rewitalizacja? Przede wszystkim działania powinny rozpocząć się od rozmów z mieszkańcami i wspólnego wypracowania idei tego, co ma powstać. Nie chodzi o to, by ludziom dostarczać gotowych rozwiązań, ale umożliwić im, by sami mogli je kreować. Warto zastanowić się czy potrzebna jest nam nowa instytucja, czy możemy działać w ramach już istniejącej. Jeśli potrzeba nowego budynku, to zanim przystąpimy do prac remontowych, warto przeprowadzić akcję promocyjną o powstającym centrum i już szukać partnerów społecznych, z którymi przyszli użytkownicy będą współpracować. Dzięki temu w momencie oddania obiektu do użytku, budynek będzie już wypełniony ludźmi gotowymi do działania. Dopiero w takim przypadku możemy mówić o udanej rewitalizacji.

Jak Pan ocenia rewitalizację w Wielkopolsce?

Wiele samorządów prowadzi działania rewitalizacyjne po raz pierwszy, więc trudno im uniknąć błędów.

Fotografia, wykonana z perspektywy torów kolejowych, przedstawia na pierwszym planie mały pociąg z dwoma kolorowymi wagonami, na dalszym planie zrewitalizowany budynek dawnego dworca. Autorem zdjęcia jest Przemysław Glinkowski. Jednak nie w tym rzecz, by krytykować tych, którzy źle przeprowadzili pewne procesy. Lepiej chwalić za próby naprawy. Nie brakuje też przykładów udanych rewitalizacji, że wspomnę o Lesznie czy Pleszewie, gdzie inwestycja przekształcenia obiektu pokolejowego na przestrzeń aktywności społecznej została wprawdzie źle opisana w samym programie rewitalizacji, ale za to bardzo dobrze wykonana. Samorządy zdobywają doświadczenie, więc czasem już na etapie realizacji wprowadzają zmiany. Trzeba to docenić. A wracając do betonozy, to nie zawsze wszystko jest takie proste jak pokazują zdjęcia. Ostatnio głośno było o jednej z wielkopolskich gmin, w której w ramach rewitalizacji postawiono pomnik drzewa. Wylał się hejt, jednak gdy się tam pojedzie, okaże się, że z bliska sprawa wygląda inaczej. Rzeźba przedstawiająca drzewo, to tylko maleńka część podjętych działań. Jest tam i zieleń i wiele działań aktywizacyjno-gospodarczych i prospołecznych. Dla mnie wyznacznikiem udanej rewitalizacji w takim przypadku jest np. to, czy dana przestrzeń publiczna ożyła i mieszkańcy lubią w niej przebywać. Jeśli tak, to znaczy, że działania były skuteczne.

Rozmawiał: Łukasz Karkoszka

ZOBACZ TAKŻE