Tu nie można się nudzić – przyznają zgodnie seniorzy uczestniczący w zajęciach klubu (fot. Bartłomiej Sroka)
Malują, żarliwie dyskutują, poznają wirtualny świat, integrują się. Czas płynie na rozmowach i twórczym działaniu. Nie ma mowy o nudzie, samotności, zwątpieniu. Wielu mieszkańców gminy Przemęt na cotygodniową wizytę w Klubie Seniora czeka z niecierpliwością.
Leżąca w powiecie wolsztyńskim gmina Przemęt słynie z pięknych lasów i sielskiego krajobrazu. Zwiedzić można tu kilka pocysterskich kościołów, a także liczne pałace i dwory. Życie toczy się według swojskiego rytmu. Od trzech lat w miejscowości realizowany jest wyjątkowy projekt „Gmina Przemęt wspiera swoich seniorów”. Klub Seniora prowadzi Fundacja „Centrum Aktywności” w Bukwicy. Raz w tygodniu czterdziestu mieszkańców spotyka się w wiejskich świetlicach w Kaszczorze, Przemęcie, Mochach i Buczu, by rozwijać swoje zainteresowania, integrować się i zgłębiać tajniki sztuki – malarstwa, grafiki warsztatowej, fotografii i rzemiosła. Przy kawie i herbacie toczą się zaangażowane dyskusje i nawiązują prawdziwe przyjaźnie.
Otwarta, pogodna, uśmiechnięta. Od dziecka z artystyczną smykałką. Od kilku lat na zasłużonej emeryturze. Nie lubi siedzieć bezczynnie. Dlatego udziela się w Uniwersytecie III Wieku i od początku aktywnie działa w Klubie Seniora.
– Po skończeniu siedmioklasowej szkoły podstawowej, chciałam uczyć się krawiectwa. Do szkoły nie poszłam, bo nie było takich możliwości, ale ukończyłam kilka kursów zawodowych. Spełniałam się w tym. Obszyłam całą wioskę. Zajmowałam się nie tylko krawiectwem. Pracowałam i w fabryce okuć meblowych, i w przetwórni warzywnej. Na wsi i w stolicy. Najczęściej fizycznie. Jednym słowem praca, praca, praca. Nie było czasu na rozwijanie pasji, był czas na życie. Później urodziły się dzieci. Z mężem prowadziliśmy niewielkie, trzyhektarowe gospodarstwo. Mąż pracował jako kierowca ciężarówki, ja zajmowałam się wychowaniem synów. Dopiero gdy chłopcy wyszli z domu, miałam czas dla siebie. Kilka lat temu z koleżanką zgłosiłam się do projektu „Sztuka puka” i tam zaraziłam się twórczym działaniem. Gdy się skończył, czułam niedosyt. Z niecierpliwością czekałam na kolejny projekt. Dlaczego? Bo jestem ciekawa świata, chcę się jeszcze czegoś nauczyć. Na zajęciach w klubie poznajemy różne techniki artystyczne – malarstwo olejne, grafikę i akwarelę. Aż boję się pomyśleć, że wiosną się skończą. Mam nadzieję, że projekt będzie kontynuowany. Lubię wyjść do ludzi, spotkać się z nimi, robić to, na co wcześniej nie było czasu. |
Klub Seniora to nie tylko zajęcia artystyczne, ale również odbywające się raz w miesiącu warsztaty, np. stolarskie, ceramiczne, podróżnicze. Zaproszeni goście opowiadają o swojej pracy, a następnie wprowadzają seniorów w tajniki swojego fachu. Koordynacją zajęć trudni się liderka klubu Dagmara Angier-Sroka - absolwentka Akademii Sztuk Pięknych im. E. Gepperta we Wrocławiu. Kobieta-orkiestra. Zajmuje się malarstwem, projektowaniem, tworzy instalacje artystyczne i murale. Żyje sztuką. Od lat propaguje też kulturę, szczególnie w małych miejscowościach.
|
– Sześć lat temu przeprowadziliśmy się z rodziną do Przemętu. Z mężem prowadzę fundację „Sztuka Dla Ludzi”. Naszym pierwszym projektem, który przygotowaliśmy dla tutejszej lokalnej społeczności była „Sztuka puka. Mobilna Pracownia”. Zorganizowaliśmy wtedy dla seniorów zajęcia z fotografii cyfrowej, grafiki warsztatowej oraz plener malarski. Wiele osób, które wtedy rozpoczęły swoją przygodę z wysoką kulturą, dziś jest aktywnymi uczestnikami naszego Klubu Seniora – opowiada. – Jak się pracuje z seniorami? Fantastycznie. To wdzięczna grupa. Klub działa od trzech lat, mieliśmy więc czas, by się poznać. Ponieważ to długofalowy projekt, mamy większą swobodę, nie liczą się tylko szybkie i wymierne efekty. Możemy obserwować postępy uczestników. Pierwszy kontakt z materiałem i warsztatem twórczym był dla wielu nie lada wyzwaniem. Pamiętam, jak na początku ambitnie poprosiliśmy seniorów o namalowanie swoich autoportretów. Było dużo stresu i niepewności. A dziś śmieją się, jak mogli tworzyć wtedy takie „karykatury” malowane tak niepewną kreską. I to jest właśnie najpiękniejsze w tej pracy – gdy możemy obserwować, jak rozwijają się talenty naszych podopiecznych, jak odnajdują swoje pasje. To budujące.
Tryska humorem, zaraża uśmiechem. To dobry duch klubu i prawdziwy wulkan energii. Z nią nie można się nudzić. Jak mówi, zajęcia w klubie to dla niej dar niebios.
– Jak dobrze, że takie miejsca powstają i możemy tu jeszcze coś zdziałać. Mam 66 lat i dopiero w czasach „drugiej młodości” zajęłam się sztuką. Wcześniej nigdy bym nie pomyślała, że będę malować. Z wykształcenia jestem krawcową. Być może gdyby życie inaczej się potoczyło, byłabym jak te słynne projektantki mody, ale gospodarstwo z mężem prowadziliśmy i dzieci trzeba było wychować. Nie było czasu na zajmowanie się pasją – opowiada energicznie Wanda Kruk. – Lubię nasze schadzki w klubie. Nie wiem, co tu jest, jaka magia, ale kręgosłupy nas tu nie bolą, a wiem co mówię, bo jestem po trzech operacjach. Czas tak szybko mija, że nie wiemy kiedy kończą się zajęcia. A robimy fantastyczne rzeczy. O proszę - piękne ceramiczne misy i talerze, a podczas zajęć ze stolarzem nawet karmnik zrobiłam. Sama! Dla kobiety to coś! Wisi teraz w ogrodzie. Tu na wsi, klub dużo dla nas znaczy. Nie siedzimy sami w czterech ścianach. Dobrze, że już możemy się spotykać. To jest ważne. |
– Istotą klubu jest kontakt z drugim człowiekiem, zaś praca twórcza jest pretekstem, by się spotykać i w nietypowy sposób spędzać czas – mówi Dagmara Angier-Sroka. – Przed pandemią organizowaliśmy dla naszych uczestników również kulturalne wypady do filharmonii, Muzeum Narodowego w Poznaniu czy Zamku w Gołuchowie. Niektórzy pierwszy raz byli na przykład w filharmonii. Było to dla nich wielkie przeżycie, zobaczyć muzyków i posłuchać muzyki na żywo. Przyznawali później, że to znacznie inny odbiór niż w radio czy telewizji. Cieszę się, że mogę pokazać inny świat osobom, dla których wcześniej był niedostępny. W klubie stawiamy nie tylko na artystyczny rozwój, ale staramy się również zapoznać naszych podopiecznych z wirtualną rzeczywistością. Seniorzy niedługo będą pracować na tabletach. Chcemy ich nauczyć, jak mogą się ze sobą komunikować, gdyby czekał nas kolejny lockdown. Wielu mocno przeżyło poprzedni okres zamknięcia. Nie chcemy, by znów czuli się opuszczeni i samotni. Ważne jest przede wszystkim zmotywowanie ich do wyjścia z domu, kontaktu z drugim człowiekiem.
Intensywne kolory. Martwa natura i pejzaż – te tematy pan Mariusz lubi najbardziej. W klubie odkrył jak bardzo pociąga go sztuka.
|
– Wcześniej nie było na to czasu. Trzeba było ciężko pracować na kawałek chleba. Przez wiele lat prowadziłem gospodarstwo, ale kiedy zaczęło podupadać zająłem się budownictwem, później hydrauliką – wspomina Mariusz Kotlarski. – Z żoną znaleźliśmy ogłoszenie w internecie o powstającym klubie i nie wiedząc dokładnie, co się za tym kryje, spróbowaliśmy się tu dostać. W Polsce wciąż mocny jest taki model, że będąc na emeryturze trzeba się tylko zajmować wnukami. Tylko, że wtedy życie ucieka, a przecież można poświęcić czas rodzinie i jednocześnie realizować swoje pasje. Przyjemnie jest poznawać świat, który jest ciekawy. Dlatego takie projekty, które wyciągają seniorów z domu, są bardzo potrzebne. Gdy po ośmiu miesiącach zamknięcia klubu z powodu pandemii, wróciliśmy do spotkań, cieszyliśmy się jak dzieci. Wielka radość to najlepszy dowód na to, że takie miejsca spełniają swoją rolę. Nie warto zamykać się w domu.
***
Projekt „Gmina Przemęt wspiera swoich seniorów”, realizowany przy wsparciu Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014-2020, rozpoczął się w grudniu 2018 r. i potrwa do czerwca 2022 r. W ramach przedsięwzięcia dwudziestu mieszkańców objętych jest wsparciem usług opiekuńczych w Dziennym Domu Pomocy w Błotnicy, a 40 osób korzysta z usług Klubu Seniora. Całkowita wartość przedsięwzięcia to ponad 1,6 mln zł, z czego unijne dofinansowanie wyniosło ponad 1,3 mln zł.